„W meczu ze Szkotami zabrakło nam szczęścia. Jest mały niedosyt po wczorajszym remisie. Te cztery punkty, zgromadzone w ciągu dwóch meczów, załapaliśmy bardziej dzięki kolektywowi i zaangażowaniu, mniej dzięki umiejętnościom. Hurraoptymizm już jest. Teraz skupiałbym się na ciężkiej pracy. Trzeba poprawiać mankamenty i iść do przodu”- mówi o polskiej kadrze były reprezentant Polski Jerzy Dudek w Kontrwywiadzie RMF FM. „Można wygrać z mistrzami świata, ale nie zakwalifikować się do mistrzostw Europy”- przestrzega Jerzy Dudek. „Niemcy wciąż są faworytem grupy, chociaż przeżywają kryzys. Będą jeszcze groźni” - dodaje.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

15.10 Gość: Jerzy Dudek

Konrad Piasecki: W krakowskim studiu były reprezentant Polski, bramkarz Liverpoolu i Realu Madryt - Jerzy Dudek. Dzień dobry, witam!

Jerzy Dudek: Dzień dobry państwu, witam!

Z Niemcami 2:0, ze Szkocją 2:2 - nie jest tak, że po tym wczorajszym remisie czar jednak trochę prysł?

Ja myślę, że nie, bo cztery punkty to jest fantastyczny rezultat, świetne osiągnięcie. Przed meczem wszyscy by taki dorobek punktowy brali w ciemno.

Przed meczem wszyscy by taki dorobek punktowy brali w ciemno

No właśnie, w sobotę o 20:30 pewnie byśmy to brali w ciemno, ale w środę o 8:02 już jakoś tak mniej w nas wszystkich radości.

No, może delikatny niedosyt jest po tym wczorajszym remisie, bo jednak obawialiśmy się, że będzie ciężkie spotkanie, ale jednak zwycięskie. No, remis 2:2 i końcówka tego spotkania wczorajszego doprowadziła do tego, że ten lekki niedosyt pozostaje na pewno.

Pan nie ma, rozumiem, poczucia pełnej satysfakcji, ale sporo jej jednak w panu tkwi...

Nie, ja bym się skupiał na dwóch rzeczach. Za wszelką cenę bardzo ważne jest osiągnąć rezultat, który nasza reprezentacja osiągnęła i później ewentualnie iść do przodu, poprawiać swoją grę, poprawiać te mankamenty, które były gołym okiem widoczne.

Proszę powiedzieć mi - laikowi - wygrana z mistrzami świata, remis z europejską przeciętną - to tylko mnie wydaje się nielogiczne?

No, to zawsze w piłce nożnej tak wygląda, że wiele rzeczy jest nielogicznych. Bronimy się przez cały mecz z Niemcami i wygrywamy 2:0, tutaj atakujemy i remisujemy z drużyną, która moim zdaniem jest w zasięgu naszej reprezentacji, no to wydaje się czasami nielogiczne, ale taka jest piłka - bardzo nieprzewidywalna i dlatego jest tez taka piękna.

Ale to wszystko jest w kategoriach szczęścia i pecha, czy jednak tego, czy taktyka, strategia, forma były jednego dnia inne, a drugiego dnia inne?

Jak się posłucha wszystkich ekspertów, piłkarzy, trenerów, kibiców, to wszyscy zawsze mówią - zabrakło szczęścia, mieliśmy szczęście. Wszystko w tych kategoriach się kręci. Na pewno zabrakło nam w meczu ze Szkotami tego, czego mieliśmy w zanadrzu w meczu z Niemcami, czyli tego szczęścia na pewno. Jeżeli jest słupek, dobija Mila niecelnie, to naprawdę brakuje troszkę tego szczęścia.

Czyli co, limit szczęścia wyczerpaliśmy w sobotę, a wczoraj limit pecha...

Chyba trochę tak, chyba trochę tak było. To szczęście gdzieś tam nam wczoraj nie sprzyjało, ale ja bym to brał w ciemno, tak jak to jest po tym weekendzie: historyczne zwycięstwo z Niemcami i remis ze Szkotami. Pamiętajmy, że z tymi Szkotami przegraliśmy jeszcze niedawno 1:0 u siebie na Narodowym, więc remis 2:2, gdzie strzelamy gole - to jest optymistyczne!

Proszę powiedzieć piłkarskim okiem: Dobra jest ta reprezentacja? Będzie coś z niej? Czy to wciąż bardzo przeciętny, europejski zespół, który kiedyś będzie miał szczęście... A jak nie będzie go miał, to nie zawędruje daleko?

Ja miałem to szczęście, że w 2002 roku byłem częścią drużyny, która w jakiś sposób załapała się dzięki wspaniałej atmosferze. Może mniej dzięki umiejętnościom, ale dzięki kolektywowi, dzięki temu, o czym sami mówiliście w relacjach: że jak chłopcy opuszczają hotel, to już każdy każdego pytał, kiedy jest następne zgrupowanie, kiedy znowu będziemy się mogli widzieć, kiedy znowu będziemy jedną częścią? I mam nadzieję, że właśnie powstaje teraz z tej reprezentacji jedna część: takich chłopaków, którzy będą za wszelką cenę nie tylko interesowali się własną grą, ale też grą innych zespołów w grupie. Wczoraj Niemcy również zremisowali, z Irlandią. To jest moim zdaniem niedobry wynik dla nas i...

Lepiej byłoby, gdyby Niemcy urwali już wszystkim punkty.

To znaczy: Niemcy na pewno są faworytem tej grupy, oni przeżywają pewien kryzys po tych mistrzostwach, mają dziś deficyt najlepszych zawodników, tam chyba jest sześciu kontuzjowanych. Więc oni później na pewno będą groźni. My zawsze mamy świetny jesienny okres, u Waldka Fornalika też reprezentacja świetnie grała, remisowaliśmy z Anglią. Ten okres jest dla nas fantastyczny, ja bym się spokojnie przygotowywał na wiosnę, bo tam mamy zawsze największe problemy - kiedy przychodzą mecze rewanżowe.

Ja bym się spokojnie przygotowywał na wiosnę, bo tam mamy zawsze największe problemy

Jeszcze chciałem zapytać pana o ten charakter: nie ma dobrej reprezentacji bez zwarcia, bez kolektywu, bez wspólnoty? Czy to nie może być tak, że oni przyjeżdżają jako profesjonaliści, spotykają się na dzień przed meczem, grają dobry mecz i wyjeżdżają?

To jest bardzo trudne, bo przyjeżdżają na bardzo krótki okres. Znają się, mówią w tym samym języku, nie wszyscy mają tę samą mentalność, nie wszyscy też mają taką pokorę. Jedni są bogatsi, sławniejsi, drudzy są mniej sławni. Dlatego bardzo ważne jest to, by stworzyć taką atmosferę jedności, takiego kolektywu, który doprowadzi do tego, że będzie jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Tak jak mieliśmy to w przypadku z Niemcami - nawet też wczoraj fragmentami: była energia w tym zespole, w tych trudnych momentach, kiedy przegrywaliśmy 2:1, było słychać pokrzykiwania tych chłopaków, była wzajemna mobilizacja, pompowanie się do wiary, że będzie dobrze. To są takie kluczowe czynniki reprezentacji.

Do kogo należy tworzenie tej atmosfery? Czy to jest tak, że muszą ją tworzyć ci - powiedzmy sobie wprost - najbogatsi, najbardziej sławni, tacy, jak Lewandowski, czy to jest tak, że charakter takiego spoiwa reprezentacji może mieć ktoś, kto nie jest ani bardzo bogaty, ani bardzo sławny, ale po prostu ma taki charakter?

Wspólne wyjście na golfa, skałki, wyjście do parku, wspólne piwo powoduje, że ci chłopcy coraz bardziej się poznają

Od tego zaczyna trener i cały jego sztab. Oni są grupą ludzi, która transmituje swoją osobowość, przekazuje swoje wskazówki swoim podopiecznym, jak ta reprezentacja ma wyglądać, jaka ma być atmosfera, czy wszyscy mają chodzić grzecznie za rączki na stołówkę, czy może być odrobina luzu, czy mamy chodzić ubrani idealnie w dresach, czy może być trochę takiego "free stylu". To wszystko zależy od trenera. Myślę, że trener zdaje sobie z tego sprawę i bardzo to buduje. Wspólne wyjście na golfa, skałki, wyjście do parku, wspólne piwo powoduje, że ci chłopcy coraz bardziej się poznają, mają między sobą coraz mniej barier, co później na boisku daje dobry efekt.

Co pańskim zdaniem jest szczytem marzeń tej reprezentacji? Awans do mistrzostw Europy? Bo chyba nic więcej? Zawojowanie Europy i świata to jeszcze jednak nie dla nich.


Moment, moment, w sobotę jakbyśmy się spotkali po meczu...

... w sobotę byśmy o mistrzostwo świata walczyli...

... to już wszyscy mówiliby, że skoro wygraliśmy z mistrzami świata, to ten pułap ambicji naszych musi być dużo większy. Na razie starajmy się awansować, jest jeszcze mnóstwo kroków bardzo ciężkich. Zaraz czeka nas ciężki wyjazd do Gruzji. Pamiętam wyjazd do Gruzji, kiedy byli przepłacani przez Ukraińców, którzy musieli nas też wyprzedzić w grupie. Bardzo trudne spotkanie, moim zdaniem. Jeszcze czekają nas wyjazdy do Irlandii, u siebie mecz z Irlandią, wyjazd do Szkocji. Każdy z tych meczów będzie coraz ważniejszy, coraz trudniejszy. Skupiłbym się na razie na tych meczach i na awansie. Jak już będziemy na tych mistrzostwach Europy we Francji - widziałem piękne stadiony, bo byłem tam niedawno na losowaniu Ligi Europejskiej - musimy tam być. Wtedy wszystko może się zdarzyć. Jasne, że wszystko może się zdarzyć.

To jeszcze zapytam pana o pańską intuicję - można wygrać z mistrzami świata, a mimo wszystko nie awansować do Mistrzostw Europy?

My jesteśmy hurraoptymistami, cierpimy na deficyt sukcesów polskich sportowców


Oczywiście, że można. Ja bym nie chciał, żeby tak się stało. Co mnie buduje w tym wszystkim - my jesteśmy hurraoptymistami, cierpimy na deficyt sukcesów polskich sportowców. Ten rok jest wyśmienity dla polskiego sportu, ale jednak brakuje tej wisienki na torcie, czyli tych piłkarzy, którzy są numerem 1. Jeżeli się pojawia taki sukces z Niemcami, to wszyscy im dobrze życzą, wszyscy to zauważają. Jest hurraoptymizm, ale ja bym krok po kroku się skupiał tutaj na ciężkiej walce, na koncentracji i co mi się podoba tutaj? Już powiedziałem: wśród tej histerycznej reakcji, takiego wręcz optymizmu piłkarzy, ich trenerzy zachowują zimną krew i to jest fajne.

A czy zbudował pana Kamil Glik z tą siatką na głowie, dzielnie walczący do końca meczu?

Akurat oglądaliśmy z przyjaciółmi ten mecz wczoraj, mówiąc, że wyglądał jak Terry Butcher, taki obrońca angielski...

Tak, zalany krwią.

... Rzeźnik, zalany krwią, ale niestety nie mógł do końca grać w tej samej koszulce: inaczej z tej białej zrobiłaby się czerwona i wtedy by to jeszcze bardziej dramatycznie wyglądało. Ale to też pokazuje, że nie uciekają ze statku, że jak jest 80. minuta, są ciężkie chwile, to każdy walczy do końca, każdy chce pomóc tej drużynie i to było zauważalne.

To był Jerzy Dudek. Jeszcze na koniec połączenie z wiceprezesem PZPN Markiem Koźmińskim. Dzień dobry, witam pana.

Marek Koźmiński: Dzień dobry.

Chciałem zapytać, w jakiej formie zdrowotnej są polscy piłkarze po tym krwawieniu Kamila Glika, po tej dziurze w skarpecie Roberta Lewandowskiego - czy wszystko jest w porządku?

Na dziś jeszcze nie wiemy, jak te urazy wpłyną na zawodników. Natomiast na pewno problem jest taki, że graliśmy o 3 punkty - bardzo ważne dla nas. Wiedzieliśmy przed meczem, że to będzie bardzo męska walka i tak się okazało, że sprostaliśmy Szkotom pod względem przygotowania fizycznego. Wiedzieliśmy poświęcenie naszych zawodników: wspaniała była postawa Kamila Glika. Z kolei Robert Lewandowski - w pierwszej połowie dopadł go brutalny faul i praktycznie do końca pierwszej połowy utykał na nogę. Na pewno przed dwumeczem: z Niemcami, ze Szkocją, jakby ktoś nam oferował 4 punkty, to byśmy je wzięli, nikt by się nad tym nie zastanawiał. Natomiast po przebiegu tego spotkania ze Szkotami pozostał na pewno jakiś niedosyt.

No właśnie, ale w polskiej szatni, w polskim obozie był niedosyt czy poczucie szczęścia?

Z jeden strony na pewno poczucie spełnienia, poczucie szczęście, że mamy 4 punkty - po tak trudnym dwumeczu. Natomiast z drugiej strony oczekiwaliśmy, że to drugie spotkanie, ten drugi wynik - on się zakończy kompletem punktów. Z przebiegu spotkania mogliśmy na to liczyć, bo stworzyliśmy więcej sytuacji, mieliśmy więcej możliwości, no, ale taka jest piłka nożna - w jednym meczu szczęście było po naszej stronie, w drugim tego szczęścia nam troszeczkę brakło.