"Stało się coś bardzo złego, nie złego, ale bardzo złego. Dlatego po zastanowieniu się musimy przedstawić plan zmian instytucjonalnych. Mamy w Unii kryzys i właściwą odpowiedzią na niego nie jest trwanie w tym, co jest, bo to skończy się katastrofą" - podkreślił w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński pytany o referendum w Wielkiej Brytanii, w którym zdecydowano o wyjściu tego kraju z Unii Europejskiej. "Marine Le Pen mówi wprost o wyjściu z Unii. Podobne nastroje są w Holandii, Austrii, Czechach, to może się rozszerzać" – zauważył były premier.

REKLAMA

Polska musi wyjść z inicjatywą i przedstawić jasną drogę przemian. Bo trzeba sobie jasno zdać sprawę, że pewna wizja Unii, forsowana od Traktatu Lizbońskiego, przegrała - ocenił Kaczyński w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Pytany, czy Polska chce zostać w Unii, odparł: "Oczywiście, że tak". Zaprzeczył, że PiS chce Polskę wyprowadzić z Unii.

To nie ma nic wspólnego z faktami. Opozycja nie ma żadnego projektu dla Polski i też nie ma pomysłu, do czego poważnego można by się, używając słowa potocznego, przyczepić. Dlatego wymyśla sobie różne rzeczy, mówi, że w Polsce nie ma demokracji, albo że PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii - dodał były premier.

"Należy dążyć do tego, by UE stała się realnym podmiotem polityki międzynarodowej"

Kaczyński, pytany jak powinien wyglądać nowy traktat, podkreślił, że przede wszystkim "trzeba wyraźnie powiedzieć, gdzie jest Unia, a gdzie państwa członkowskie". Przy użyciu zasady pomocniczości, trzeba określić zadania. To, co ma charakter europejski - należy do Unii; tym, co może być załatwione na poziomie państw narodowych - zajmuje się państwo, a Unia nie wtrąca się w to. Co zaś mogą zrobić samorządy, robią samorządy, i Unia również tu nie może ingerować - mówił. Uważam, że należy dążyć do tego, by Unia Europejska stała się realnym podmiotem polityki międzynarodowej również w sferze militarnej - zresztą proponowaliśmy to już dziesięć lat temu. Nie chodzi o to, by być przeciw NATO, lecz razem z NATO - podkreślił.

Kaczyński zauważył, że "jeśli Unia chce się liczyć, powinna mieć też prezydenta wybieranego na długą kadencję". Dopytywany, czy w wyborach bezpośrednich, odparł: "Nie, ciężko będzie znaleźć kogoś, kto będzie łączył Portugalczyków z Polakami".

Nie, to powinno być negocjowane na poziomie regionów. Przy założeniu, że pierwsi prezydenci UE powinni pochodzić z mniejszych krajów, by nie okazało się, że dominować będą interesy tych największych - podkreślił. Jak dodał, "taki prezydent powinien mieć ściśle określone, ale jednak mocne uprawnienia, na przykład prowadzić politykę zagraniczną UE wobec tych wielkich podmiotów jak Rosja, Chiny, Stany Zjednoczone, Indie, oczywiście przy zachowaniu polityki zagranicznej poszczególnych krajów".


(mn)