"Kontynuacja przywilejów handlowych dla Ukrainy zawartych w wygasającym w tym roku unijnym rozporządzeniu, grozi ponownym kryzysem nadmiernego importu produktów rolnych z tego kraju" - ostrzega unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski.

REKLAMA

Polski przedstawiciel napisał w tej sprawie list do szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen i Valdisa Dombrovskisa, wiceprzewodniczącego KE odpowiedzialnego za handel.

Do listu dotarła nasza korespondentka w Brukseli. Dokument jest stanowiskiem polskiego komisarza w sprawie przygotowywanego przez KE projektu nowego rozporządzenia.

Jak dowiedziała się nieoficjalnie dziennikarka RMF FM, Janusz Wojciechowski nie poprze rozporządzenia, jeżeli jego propozycje nie zostaną uwzględnione. Jutro kończą się wewnątrzresortowe konsultacje w tej sprawie w KE.

Czego domaga się Wojciechowski?

Janusz Wojciechowski proponuje, aby w nowym rozporządzeniu znalazły się klauzule ochronne, takie jak te, które KE raz już zastosowała wobec importu ukraińskiego rzepaku, kukurydzy, słonecznika i pszenicy.

Polski komisarz domaga się także ograniczeń ilościowych dla cukru i drobiu - których import jego zdaniem - gwałtownie rośnie i grozi destabilizacją unijnego rynku.

"Kontynuacja przywilejów handlowych dla Ukrainy zawartych w wygasającym w tym roku unijnym rozporządzeniu bez klauzul ochronnych i limitów ilościowych grozi ponownym kryzysem nadpodaży importowanych produktów rolnych z Ukrainy" - czytamy w liście Janusza Wojciechowskiego.

Komisarz pisze, że UE "powinna ponownie przemyśleć koncepcję swojej pomocy, która zakłada nieograniczone otwarcie". Za obecny stan wini Rosję, która blokuje Morze Czarne i wypycha Ukrainę z jej tradycyjnych rynków w Azji i Afryce.

Komisarz ponawia swoją propozycję wsparcia ukraińskiego tranzytu do unijnych portów morskich, skąd ukraińskie zboże byłoby transportowane na rynki afrykańskie czy azjatyckie.