960 tysięcy osób zmieniło do godziny 15:00 jednorazowo miejsce głosowania na niedzielne wybory parlamentarne. Takie dane uzyskał dziennikarz RMF FM w Ministerstwie Cyfryzacji. Dwa dni temu ten sam urząd informował, że zmian w Centralnym Rejestrze Wyborców dokonało ponad 1 milion 130 tysięcy osób. Skąd ta różnica i jak tłumaczy ją resort cyfryzacji?

REKLAMA

Resort Janusza Cieszyńskiego przyznał w rozmowie z RMF FM, że do tej pory podawał dane dotyczące rozpoczętych prób zmiany obwodu głosowania.

Jak tłumaczyli urzędnicy, 1 mln 137 tysięcy to była liczba "wywołanej usługi i rozpoczętej procedury", ale która nie zawsze zakończyła się sukcesem. To dlatego, że albo ktoś przerwał rejestrację do innego obwodu, albo np. podał niewłaściwe dane - najczęściej adres, pod którym będzie przebywał w dniu głosowania w niedzielę i pod którym nie ma przypisanego lokalu wyborczego. Takie zgłoszenia były więc odrzucane.

Według zapewnień ministerstwa za każdym razem osoby, których zgłoszenia odrzucono, dostawały komunikat, że zmiana obwodu nie powiodła się. Dlatego przed wyborami warto sprawdzić, do którego obwodu głosowania jesteśmy przypisani. Można to zmienić jeszcze do północy.

Do czasu zamknięcia urzędów można też pobrać zaświadczenie uprawniające do głosowania w każdym lokalu. Już zrobiło to 400 tysięcy osób.

Jaka będzie frekwencja wyborcza?

Jak wynika z sondażu IBRiS dla RMF FM i "Rzeczpospolitej", 59,3 proc. ankietowanych zdecydowanie zamierza wziąć udział w niedzielnych wyborach.

21,8 proc. Polaków zdecydowanie nie planuje zjawić się w niedzielę w lokalach wyborczych.

6 proc. uczestników ankiety na pytanie o udział w wyborach odpowiada "raczej tak", a 11,7 proc. - "raczej nie".