Prezydentura Andrzeja Dudy to jest festiwal złamanych obietnic - mówił w czasie wizyty w Krakowie kandydat na prezydenta Szymon Hołownia. Dodał, że zawiódł się na tym polityku, którego "partyjna maszyna zamieniała w maskotkę" i który "opowiada o wspólnocie, a głęboko tę wspólnotę dzieli". Zapowiedział, że jako prezydent podpisze ustawę o związkach partnerskich, jeśli polski parlament ją uchwali. Zawetuje natomiast ustawę o małżeństwach jednopłciowych. Jest też przeciwny możliwości adopcji dzieci przez pary jednopłciowe

REKLAMA

"Dostaliśmy prezydenta maskotkę"

Stojąc przed Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego - uczelni, której absolwentem jest Duda - Hołownia mówił, że jeszcze pięć lat temu Andrzej Duda "był być może całkiem sensownym materiałem na lidera, a którego partyjna maszyna zamieniała w maskotkę".

Zamieniła w kogoś, kto opowiadał piękne słowa na samym początku: o naszej narodowej wspólnocie, o tym, że on będzie odpowiadał przed obywatelami a będzie stronił od bycia rzecznikiem władzy. I ile wytrwał? Trzy miesiące, do października 2015 roku, kiedy okazało się, że jest elementem tego właśnie systemu - powiedział Hołownia.

Dodał, że to opowieść o tym, co polityka partyjna potrafi zrobić nawet z człowiekiem, który ma dobre intencje. I doprowadzić go do tego, żeby niezłomny dekomunizator stał się kimś, kto będzie wprowadzał do Trybunały Konstytucyjnego komunistycznego prokuratora. Stanie się kimś, kto opowiada o wspólnocie, a głęboko tę wspólnotę dzieli - mówił Hołownia. Zarzucił Andrzejowi Dudzie m.in. że oszukuje on frankowiczów i tych, którzy mieli nadzieję na reformę NFZ, że nie widział protestu rodziców niepełnosprawnych dzieci.

To jest festiwal złamanych obietnic - ocenił Hołownia. Dodał, że on sam pięć lat temu nie głosował na Andrzeja Dudę, ale uważał, że należy dać mu szansę. Nie udało się. Okazało się, że dostaliśmy prezydenta maskotkę, który jak trzeba złamie każde prawo, jak trzeba będzie doprowadzał do rozpaczy tych, którzy marzą o niezawisłych sądach w RP - podkreślił.

"Musimy mieć prezydenta, który jest arbitrem a nie napastnikiem jednej z drużyn"

Hołownia mówił, że "czuje się osobiście oszukany" przez Andrzeja Dudę, bo "pokładał nadzieję w tym, że oto pojawi się zmiana", że będzie on przedstawicielem nowego pokolenia w polityce.

Według Hołowni Polacy od 15 lat funkcjonują w kraju, "w którym ktoś sparaliżował nam wyobraźnię" i w którym nie ma innego wyjścia niż uczestniczyć w "świętej wojnie pomiędzy PiS a PO".

Naszą tragedią jest to, że wyobraźnię polityczną, obywatelską sparaliżowali nam nie wizjonerzy, ale nieudacznicy; ludzie, którzy nie potrafią zrobić roboty, której w demokracji obywatel od polityka ma prawo wymagać, bo za to mu płaci - mówił Hołownia.

Dodał, że nie tylko on w ciągu ostatnich 15 lat dał się wciągnąć w głosowanie zawsze "przeciwko czemuś a nie za czymś" i "zawsze było to wybieranie mniejszego zła" oraz forma negatywnej recenzji rządzących.

Hołownia zapewnia, że podpisze ustawę o związkach partnerskich

Hołownia zadeklarował, że opowiada się za budowaniem narodowej wspólnoty i chce Polski nie tylko tych, którzy "wygrali sejmowe głosowanie, ale także tych, którzy je przegrali". Moja pierwsza zasada to dość partyjniactwa - mówił. Musimy mieć prezydenta, który jest arbitrem a nie napastnikiem jednej z drużyn - podkreślił.

Mówił, że chce być prezydentem "różnych Polaków". To prezydent, który wie, że my się zawsze nie będziemy zgadzać co do tego lub tamtego i że to nadal nie oznacza, że należy kogokolwiek ze wspólnoty wykluczać. Przeciwnie - trzeba go włączać - powiedział Hołownia.

Zobowiązanie trzecie to Kościół i państwo na swoje miejsca, bo sprawy zaszły za daleko. Chcę Polski, w której jest jasne, że minister to minister, a ministrant to ministrant, w której przepływy finansowe do instytucji związanych z tymi czy innymi ludźmi Kościoła nie noszą cech politycznej korupcji - mówił kandydat na prezydenta.

Hołownia dodał, że przyszła pora, by myśleć o sprawach Polski nie w kategoriach kadencji, czasu od wyborów do wyborów, ale w perspektywie przyszłości pokoleń.

Odpowiadając na pytania dziennikarzy Hołownia powiedział, że jako prezydent podpisze ustawę o związkach partnerskich, jeśli polski parlament ją uchwali. To jest potrzebna ustawa. Potrzebna i dla Polaków tej samej płci, chcących zawrzeć związek partnerski, i różnej płci. Natomiast zawetuję ustawę o małżeństwach jednopłciowych. Uważam, że w Polsce nie ma narodowej zgody i nie jest to moment na podejmowanie tego typu decyzji, a jeżeli parlament przekona mnie, że jest inaczej i że można obejść definicję małżeństwa, którą mamy w konstytucji, to proszę mnie przekonać - mówił Hołownia.

Dodał, że jest też przeciwny możliwości adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Jeżeli będzie taka ustawa, to ją zawetuję - zapowiedział.

Szymon Hołownia razem z wolontariuszami przeszedł na krakowski Rynek Główny, gdzie wolontariusze ustawili się tworząc widoczny z góry symbol H20. Jak wyjaśnił kandydat na prezydenta to nawiązanie do pierwszej litery jego nazwiska i roku, w którym odbywają się wybory, ale także do symbolu wody. Hołownia zapowiedział, że znaczną część swojej prezydentury chce poświęcić walce z suszą.