Już dwa miesiące temu holenderski pilot precyzyjnie przewidział scenariusz katastrofy Airbusa linii Germanwings i alarmował, że może dojść do takiej tragedii. Francuskie media ujawniają, że zignorowane przez przewoźników ostrzeżenie pojawiło się dwa miesiące temu w holenderskim piśmie specjalistycznym "Piloot en Vliegtuig" ("Pilot i Samolot").

REKLAMA
Zobacz również:

Holenderski kapitan linii lotniczych Emirates, Jan Cocheret, alarmował na łamach tego pisma, że wprowadzone po zamachach Al-Kaidy w USA z 11 września 2001 roku blokowanie kabiny pilotów od wewnątrz, może doprowadzić do tragedii. "Dzięki temu systemowi pilot może łatwo uniemożliwić swemu koledze powrót do kokpitu. Wystarczy, że poczeka aż ten ostatni pójdzie do toalety i nie otworzy mu drzwi. Czy mogę mieć zawsze zaufanie do drugiego pilota? Być może stało się w jego życiu coś strasznego, z czym nie udaje mu się pogodzić? Mam nadzieje, że nigdy nie znajdę się przed zamkniętymi drzwiami kokpitu wracając z toalety! W przeciwnym razie pozostanie mi tylko usiąść z pasażerami i czekać na to, co się stanie!" - alarmował holenderski pilot.

Po katastrofie samolotu Germanwings we francuskich Alpach Jan Cocheret umieścił na Facebooku wpis "Ten straszny scenariusz niestety stał się rzeczywistością". Z nagrania zarejestrowanego przez czarną skrzynkę Airbusa wynika bowiem, że w momencie katastrofy drugi pilot - Niemiec Andreas Lubitz - był sam w kokpicie.

Kabinę wcześniej opuścił kapitan maszyny, który udał się do toalety. Gdy chciał wrócić, drzwi były zablokowane. Niemiecki "Bild" twierdzi, że kapitan tuż przed katastrofą próbował jeszcze toporkiem sforsować drzwi do kabiny. Po tym, jak w kokpicie został tylko drugi pilot, manipulowano przyciskiem, który spowodował obniżenie wysokości lotu. Jak podkreśliła prokuratura w Marsylii, która prowadzi śledztwo w sprawie przyczyn tragedii, uruchomienie tego mechanizmu mogło być wyłącznie świadome i intencjonalne. W katastrofie Airbusa A320 linii Germanwings zginęło 150 osób.

(mpw)