"Moim zdaniem najprostszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie krótkotrwałego stanu klęski żywiołowej i przełożenie wyborów na połowę sierpnia" - stwierdził w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie" lider Porozumienia Jarosław Gowin, zapytany i datę i formę wyborów prezydenckich. "Nasi partnerzy z PiS obawiali się jednak, że byłby to niebezpieczny precedens, który w przyszłości mógłby być wykorzystywany do nieuczciwego przesuwania terminu wyborów. Z prezesem Jarosławem Kaczyńskim i licznym gronem ekspertów szukaliśmy zatem innej drogi, która byłaby dobrze ugruntowana w konstytucji. Rozwiązanie, które zaproponowaliśmy, spełnia ten warunek" - dodał były wicepremier i minister nauki.

REKLAMA

Byliśmy przekonani, że wybory korespondencyjne są tak skomplikowane, że na 10 maja państwo nie będzie gotowe organizacyjnie. Fakty pokazały, że mieliśmy rację - tłumaczył w wywiadzie dla "GPC"Jarosław Gowin. Moja dymisja służyła zachowaniu jedności Zjednoczonej Prawicy. Daliśmy sobie dzięki niej kilka tygodni na wypracowanie dobrego kompromisu - podkreślił.

Gowin w rozmowie z dziennikiem był pytany, jak nazwać ostatnią sytuację w relacjach pomiędzy Prawem i Sprawiedliwością a Porozumieniem. Nazwałbym to poważną różnicą zdań w jednej z kluczowych dzisiaj spraw, jaką jest znalezienie wyjścia z impasu konstytucyjnego co do terminu wyborów - zauważył. Obie strony przez cały czas miały wolę kontynuowania współpracy. Rządy Zjednoczonej Prawicy dobrze przysłużyły się Polsce. Warto je kontynuować - zapewnił.

Wierzę, że nie tylko Porozumienie, lecz także wszyscy w naszym obozie zrobimy, co w naszej mocy, aby rząd Mateusza Morawieckiego przetrwał do końca kadencji - oświadczył Gowin. Oczywiście, epidemia na całym świecie głęboko zmienia politykę. My też powinniśmy wyciągnąć z tego wnioski. Być może warto przygotować nową umowę koalicyjną, w której zawrzemy program działania na następne trzy lata - dodał w wywiadzie dla "GPC".