"Stoję na stanowisku, że można podjąć się wyborów korespondencyjnych, ale na pewno nie w maju. Choćby na jesień" - stwierdził w rozmowie z Onetem europoseł Platformy Obywatelskiej Tomasz Frankowski. "Nie przekonuje mnie argument, że na jesień wciąż może szaleć koronawirus. Owszem, może, ale do tego momentu jest na tyle czasu, że możemy przygotować się do wyborów korespondencyjnych dużo lepiej. Dziś jesteśmy przygotowani może w 10 proc." - ocenił były piłkarz.

REKLAMA

Słyszymy, że poczta rozsyła rozporządzenia bez podpisu, nocą, inna firma drukuje pakiety, gdzie już jest zarażenie COVID-19, panuje wiec ogólnie wielki bałagan, a wśród rządzących nikt się nim za bardzo nie przejmuje - mówił Tomasz Frankowski w rozmowie z Onetem. Brniemy nie wiadomo dokąd tylko po to, by automatycznie przedłużyć kadencje obecnego prezydenta - ocenił.

Frankowski odniósł się w rozmowie z Onetem do problemów z głosowaniem korespondencyjnym wśród Polonii. Dziś słyszymy ministra Sasina, że Polak mieszkający w Nowym Jorku może pójść do ambasady. To absurdalne, gdy mówimy o krajach z tak gigantyczną liczbą zachorowań, że każde przemieszczenie się jest zagrożeniem zdrowia - mówił były piłkarz. Gdyby Jarosław Kaczyński, jak sam twierdzi, miał świetnego kandydata, który prowadząc dziś w sondażach był w stanie wygrać także za cztery miesiące, decyzja o przełożeniu wyborów powinna być naturalna. I nie dzieliłby wówczas społeczeństwa, jak to robi również w tej kwestii - dodał.

Europoseł PO ocenił, że w niektórych działaniach rządu podejmowanych w ramach walki z koronawirusem trudno znaleźć logikę. Lasy zamykało się przy 3 tys. chorych, a otwierało przy 8 tys. Zasada zamrażania i odmrażania wygląda na stosowaną na chybił-trafił - tłumaczył. Żłobki i przedszkola otwiera się, by przestać wypłacać zasiłki opiekuńcze. Otwarcie galerii w czasie wciąż rozwijającej się pandemii w Polsce jest pewnie sygnałem, że skoro da się do nich wejść, to nic nie stoi na przeszkodzie, by wybory się jednak odbyły - przekonywał polityk.