45-letni holenderski fotoreporter Jeroen Oerlemans zginął od kuli snajpera z ISIS w Syrcie w Libii. Dziennikarz dokumentował operację usuwania min w mieście. W 2012 roku mężczyzna został porwany w Syrii. Wtedy po tygodniu został zwolniony z niewoli.
Jeroen Oerlemans zginął wczoraj. Fotografował operację usuwania min w tej części Syrty, którą udało się odbić z rąk dżihadystów.
Był dziennikarzem, który wciąż jeździł tam, gdzie inni już przestali. Niestety, zapłacił za to najwyższą cenę - napisał w oświadczeniu minister spraw zagranicznych Holandii Bert Koenders.
Oerlemans osierocił żonę i trójkę małych dzieci. Dzisiaj miał wracać do domu.
Nie był kowbojem. Był bardzo skromny i mądry - wspomina go jego przyjaciel Eike den Hertog.
W 2012 roku Oerlemans został porwany w Syrii. Tydzień później odzyskał wolność.
"The Guardian"
(mpw)