Przez Europę przetacza się fala demonstracji, strajków i pikiet. Do protestów przeciw drakońskim oszczędnościom, które wymusił kryzys finansowy, wezwała związkowców Europejska Konfederacja Związków Zawodowych (ETUC). W niektórych krajach, jak Dania, odzew okazał się raczej umiarkowany. Ale na przykład w Portugalii i Hiszpanii trwają strajki generalne.

REKLAMA

W Portugalii do 24-godzinnego protestu przyłączyli się strażacy i pracownicy metra, kolei i promów na rzece Tag w aglomeracji stołecznej. Ograniczono tam ruch pociągów podmiejskich i dalekobieżnych. Do strajku przystąpili także pracownicy lotnisk i załoga największego portugalskiego przewoźnika, spółki TAP. Według jej rzecznika, z zaplanowanych 360 lotów do skutku dojdzie zaledwie połowa.

Stopa bezrobocia w Portugalii wyniosła w III kwartale rekordowe 15,8 procent - takie dane podał właśnie Krajowy Instytut Statystyczny w Lizbonie. W poprzednim kwartale bezrobocie wyniosło 15 procent, a w III kwartale ubiegłego roku roku - 12,4 procent.

Hiszpania przeciw polityce "samobójczego rządu"

W Hiszpanii główna centrala związkowa UGT podała, że w strajku uczestniczy niemal 100 procent zatrudnionych w przemyśle motoryzacyjnym, energetycznym, stoczniowym i budowlanym. To strajk (...) wymierzony w politykę samobójczego i antyspołecznego rządu - ogłosił przywódca związku zawodowego CCOO Ignacio Fernandez Toxo.

W Barcelonie grupy związkowców podpalały opony przed wejściem na rynek handlu hurtowego Mercabarna. W Madrycie setki młodych ludzi już od północy przy dźwiękach syren i gwizdków blokowały główne arterie, a w ciągu dnia doszło tam do starć z policją. Według MSW, zatrzymano wtedy 42 osoby, a 15 odniosło lekkie obrażenia.

Również pod koniec dnia w Madrycie planowane są dwie wielkie manifestacje - jedna zwołana przez związkowców, a druga z inicjatywy ruchu oburzonych.

We Włoszech uczniowie i studenci starli się z policją

Protesty nie ominęły także Włoch, gdzie zorganizowano około 100 demonstracji. Obok młodzieży szkolnej i uniwersyteckiej uczestniczyli w nich również pracownicy budżetówki, między innymi transportu i służby zdrowia. W Rzymie i Mediolanie doszło do starć manifestujących uczniów i studentów z policją. Ci pierwsi kamieniami i farbami obrzucili witryny banków. W Turynie wraz z młodzieżą w pochodzie szli nauczyciele. Niektórzy jego uczestnicy rzucali jajkami i świecami dymnymi.

W Grecji z kolei związkowcy o godzinie 11 czasu polskiego na trzy godziny odeszli od stanowisk pracy. Na czas strajku zamknięte są szkoły i ministerstwa, a dziennikarze nadają tylko wiadomości dotyczące protestów odbywających się tego dnia w Europie. W centrum Aten planowana jest demonstracja przeciw rządowej polityce drakońskich oszczędności.

W Belgii strajkuje kolej

Z kolei w Belgii trwa 24-godzinny strajk pracowników kolei, który doprowadził do wstrzymania wielu połączeń krajowych i zagranicznych. Nie kursuje m.in. pociąg dużych prędkości między Belgią a Niemcami, a na trasach łączących Belgię z Francją i Holandią spodziewane są opóźnienia. Rano w Walonii na południu kraju nastąpił całkowity paraliż transportu kolejowego, a we Flandrii kursują tylko nieliczne pociągi. W stolicy kraju, Brukseli, tramwaje i autobusy nie wyjechały z zajezdni.

Holandia - choć tam związkowcy nie strajkują - odczuwa skutki protestów w innych krajach. Amsterdamskie lotnisko Schiphol odwołało 10 lotów z i do Hiszpanii. Krajowy przewoźnik kolejowy ostrzega zaś przed odwołanymi kursami pociągów i opóźnieniami. Anulowano m.in. kursy pociągów dużych prędkości z i do Paryża.

/ Marek Gładysz, RMF FM /
/ Marek Gładysz, RMF FM /
/ Marek Gładysz, RMF FM /
/ Marek Gładysz, RMF FM /
/ Marek Gładysz, RMF FM /
/ Marek Gładysz, RMF FM /
/ Marek Gładysz, RMF FM /
/ Marek Gładysz, RMF FM /
/ Marek Gładysz, RMF FM /
/ Marek Gładysz, RMF FM /

Nie wszędzie protestują

W krajach, które nie odczuwają skutków kryzysu równie boleśnie co Hiszpania czy Grecja, apel ETUC spotkał się z umiarkowanym odzewem. Dotychczas w Niemczech odbyły się raczej symboliczne pikiety, ponieważ udało nam się uniknąć kryzysu - ocenił Michael Sommer, szef głównej centrali związkowej w tym kraju.

W Danii, ze względu na dobre relacje między pracodawcami a związkami zawodowymi, do skutku nie doszły żadne protesty. Pracodawcy mówią tym samym językiem co my (związkowcy), rozumiemy wzajemne potrzeby i postulaty - podkreślił emerytowany pracownik Joergen Frederiksen.