Władze francuskiego Saint-Etienne, gdzie wieczorem rozegrany zostanie mecz reprezentacji Anglii i Słowacji na Euro 2016, przygotowują się do przyjazdu angielskich kibiców. Właścicielom barów i restauracji nakazano zamknięcie ulicznych ogródków, ograniczono godziny otwarcia sklepów i zakazano sprzedaży alkoholu. Chuligani z Wysp dali się już we Francji we znaki.

REKLAMA

Saint-Etienne to niespełna 200-tysięczne miasto położone 60 km od Lyonu. Niektórzy tamtejsi restauratorzy i sklepikarze, bez nakazów władz, zabijają deskami witryny i chowają parasole, krzesła i stoliki. Sprzęty te posłużyły bowiem angielskim chuliganom w walkach ulicznych w Marsylii i Lille.

Inni są natomiast przeciwni nowym zarządzeniom. Zainwestowaliśmy w nowy sprzęt, dodatkowy personel, a teraz niezależnie od tego, czy będziemy otwarci, czy nie, widzimy, że tracimy pieniądze. To, że do zamieszek doszło w Marsylii, nie oznacza, że stanie się tak samo tutaj. Mamy przecież policję i inne służby - podkreśla rozgoryczony właściciel jednego z barów.

Anglicy uczestniczyli wcześniej w burdach w Marsylii, gdzie starli się z pseudokibicami z Rosji, i w Lille, gdzie oczekiwali na spotkanie swojej drużyny z Walią w położonym nieopodal Lens.

Anglia po dwóch kolejkach meczów zajmuje pierwszą pozycję w grupie B. Do awansu do 1/8 finału ME wystarczy jej dzisiaj remis ze Słowacją. Gdyby zaś podopieczni Roya Hodgsona wygrali, zapewnią awans nie tylko sobie, ale i... biało-czerwonym!

W drugim spotkaniu tej grupy Rosja zmierzy się z Walią i musi wygrać, by mieć szansę na awans do fazy pucharowej Euro 2016.

(edbie)