22-letnia Czeszka Ester Ledecka kojarzona jest głównie ze snowboardem. Jednak jazda na jednej desce to dla niej zbyt mało. Startuje też w narciarstwie alpejskim. A teraz zaskoczyła wszystkich i samą siebie zdobywając olimpijskie złoto w supergigancie. To prawdziwa sensacja w Pjongczangu.

REKLAMA

Ledecka przyjeżdżając do Pjongczangu, na swoje drugie igrzyska olimpijskie, liczyła głównie na medal w snowboardowym slalomie gigancie równoległym. Generalnie ma w dorobku - mimo młodego wieku - tytuły mistrzyni świata w snowboardzie i zwycięstwa w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Chciała pójść w ślady dziadka, który przed laty z reprezentacją Czechosłowacji zdobywał olimpijskie medale. Nie ma co ukrywać - to gwiazda snowboardowego światka.

Swoje marzenie spełniła o medalu zaskakująco szybko. Udało się w narciarskim supergigancie, choć pewnie Austriaczka Anna Veith, która prowadziła, nie spodziewała się, że Czeszkę stać na taki przejazd. Mało kto się spodziewał, a Ledecka wyprzedziła Austriaczkę o 0,01 sekundy. To tyle co nic, ale dało złoty medal. W poprzednim roku na Mistrzostwach Świata Ledecka była w tej konkurencji 29. W Pucharze Świata nie wychyliła się w supergigancie powyżej 19. lokaty. W tym sezonie startowała w tej specjalności dwukrotnie - była 24. i 44.

Kto stawiałby ją w gronie faworytów? Nikt. Czeszka na trasę ruszyła z numerem 26., a wszyscy kibice narciarstwa wiedzą, że w takim momencie rywalizacji faworytki są już na dole i są niemal pewne, że w czołówce nic się nie wydarzy. Najbardziej wkurzona musiała być ostatecznie Szwajcarka Lara Gut, która po przejeździe Ledeckiej wypadła z czołowej trójki.

Ledecka pochodzi z bardzo usportowionej rodziny. O dziadku-hokeiście Janu Klepacu już wspominałem. Mama zawodniczki była łyżwiarką figurową. Ojciec - Jan Ledecky - to z kolei znany czeski muzyk. W kolejnym tygodniu Ledecka wystąpi w Pjongczangu także w snowboardowym slalomie gigancie równoległym. Może znów mieć medal. Może mieć złoto. I może napisać w ten sposób historię, nie tylko czeskiego sportu.

W czasach gdy mówi się o bardzo wąskiej specjalizacji w sporcie - także w narciarstwie alpejskim - Ledecka pokazuje, że można wyjść poza te sztywne ramy. Ciekawe co pokaże w przyszłości? Czy zdecyduje się kiedyś na jedną dyscyplinę czy nadal będzie multidyscyplinarna. Na razie różnorodność jej służy. W Czechach może zasłużyć sobie na miano gwiazdy - jak ojciec.