"W Laponii żyjemy w zgodzie z naturą. A nasza otwartość bierze się z tego, że wiele, wiele lat temu odkrywcy przybyli do tej części świata. I my wciąż tacy jesteśmy – zainteresowani, ciekawi tego, dlaczego ktoś tu przyjechał, 'zapuścił się' na północ" - mówi Irene Kangasniemi, artystka rękodzielnicza, propagatorka sztuki i tradycji Laponii. W rozmowie z Katarzyną Staszko opowiada o wigilijnych zwyczajach w tej części świata, o życiu blisko natury i o tym, dlaczego cisza jest tak ważna.

REKLAMA

Szukając inspiracji możemy zerknąć nieco na północ - do krainy Świętego Mikołaja. W Laponii ducha świąt czuć bardzo mocno. Wiąże się ze światełkami, które od listopada ozdabiają wiele domów, z ciepłym napojem Glögi, elfami strzegącymi i wspomagającymi mieszkańców, ze siedzeniem w przydomowej saunie przed kolacją wigilijną i - wreszcie - z telewizyjnym programem, podczas którego święty Mikołaj odpowiada na pytania widzów.

Słomkowy odcień w krainie długiej nocy

Jest ciepło, magicznie i bardzo naturalnie. Widać to również po ozdobach, które w lapońskich domach pojawiają się od lat. Dużo dekoracji robię z takiego materiału - to słomka z jęczmienia. Materiały są naturalne. A skoro zajmuję się rękodziełem, to nie lubię takich... przemysłowo robionych dekoracji. I ten jęczmień jest bardzo popularny. Nad nami wisi coś, jakby wyplatany klosz. Choinka pochodzi z Niemiec, a zanim ta tradycja stała się u nas powszechna, to jednak właśnie taka plecionka była w każdym domu. To symbolizuje połączenie między Bogiem a ludźmi. Po fińsku nazywamy to himmeli. A słowo pochodzi z języka niemieckiego, co oznacza niebo. Nazywamy to też Koroną Jezusa - mówi Irene Kangasniemi.

Słomka jęczmienna ma jeszcze jeden związek z fińską tradycją. Trzy pokolenia temu ludzie w czasie świąt kładli taką słomkę na podłodze w domu. Spali na tym i biesiadowali. A nie chcieli żeby ona zamokła. Więc każdy gość i domownik po przekroczeniu progu zdejmował buty. I tak jest do dziś, mimo że słomki nie ma już na podłodze. Drugim powodem jest szacunek. Zdejmując buty - szanujesz mój dom - wyjaśnia pani Irene.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Rozmowa z Irene Kangasniemi. Autor: Jakub Rutka

Ach, jak smacznie!

Kuchnia fińska, kuchnia lapońska może się różnić od polskiej. Jednak kilka elementów sprawi, że poczujemy się tam, jak w domu. Mięsne pasztety, warzywne sałatki i ciasta - pod tym podpisać może się każdy. Na stole znajdziemy też marynowanego śledzia, pieczoną szynkę. Co ciekawe, Finowie w dzień wigilijny odwiedzają groby bliskich, następnie "saunują", a kiedy zasiądą do wigilijnego stołu, to mogą siedzieć aż do rana. Czy może raczej, domownicy mogą położyć się spać lub kręcić po domu, ale jedzenia ze stołu nikt nie sprząta aż do następnego dnia.

Hyvää Joulua ja onnellista Uutta Vuotta, czyli Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku - takie życzenia składają sobie Finowie. I nawet jeśli robią to w dużym rodzinnym gronie, święta są raczej spokojne. Dla nas ważna jest cisza, spokój, życie blisko natury - przynaje Irene Kangasniemi. Pytana o to, jaki jest lapoński przepis na życie mówi wprost: Proste życie jest bardzo bogate!