Operator elektrowni atomowej Hamaoka zdecydował się zamknąć siłownię dopóki nie zostaną w niej zbudowane dodatkowe systemy bezpieczeństwa. Prośbę wystosował japoński rząd. "Rozumiemy, że wniosek premiera oparty jest na rosnącym zaniepokojeniu (...) po wypadku w elektrowni Fukushima I" - oświadczył szef firmy Akihisa Mizuno.

REKLAMA

Zdecydowaliśmy na dzisiejszym nadzwyczajnym posiedzeniu rady nadzorczej zawiesić działanie reaktorów nr 4 i nr 5 oraz opóźnić wznowienie działania reaktora nr 3- dodał Mizuno.

Japoński rząd zdecydował się poprosić o zamknięcie elektrowni po przeanalizowaniu podatności na trzęsienia ziemi i tsunami 54 reaktorów nuklearnych w kraju, mając w pamięci uszkodzenia jakie powstały po tragicznych wstrząsach z 11 marca w elektrowni Fukishima na północnym wschodzie Japonii.

Obecnie czwarty i piąty reaktor działają normalnie a reaktor nr 3 jest poddawany przeglądowi i miał wznowić pracę w lipcu. Reaktory nr 1 i nr 2 zostały już wycofane z użycia.

Elektrownia Hamaoka znajduje się około 200 km na zachód od Tokio i jest uważana za jedną z najbardziej niebezpiecznych w Japonii. Obiekt położony jest w wyjątkowo aktywnym sejsmicznie regionie.

Elektrownia wznowi pracę, kiedy poprawiony zostanie wał zabezpieczający ją przed tsunami i inne systemy bezpieczeństwa. Może to potrwać nawet dwa lata co budzi obawy, że po wyłączeniu elektrowni Fukushima mogą pojawić się w Japonii problemy z dostawami energii elektrycznej. Elektrownie atomowe dostarczają w Japonii około 30 proc. energii.

Tymczasem operator elektrowni Tsuruga na zachodnim wybrzeżu Japonii poinformował, że wykryto w niej niewielki wyciek. Został on zatamowany a japońska agencja energii atomowej podała, że nie stanowi on zagrożenia dla środowiska.