Akredytowany przy MAK przedstawiciel Polski, płk Edmund Klich, przyznaje, że przedstawiony przez Komitet ogólny opis przyczyn wypadku nie podlega dyskusji - poza szczegółami, które mogłyby najwyżej zmienić przebieg, ale nie sam fakt katastrofy. Chodzi o zachowanie kontrolera lotu.

REKLAMA

Można byłoby tam dyskutować nad niektórymi punktami, na przykład, że gdyby wykonali odejście po komendzie "horyzont", to by się uratowali, co jest nieprawdą. Komenda była za późno podana. Natomiast całość - jest to zgodne z prawdą - mówi Klich.

Zachowanie i procedury, obowiązujące kontrolerów lotu przez Rosjan tłumaczone są bardzo ogólnikowo i dla Klicha to właśnie podstawowy brak raportu MAK-u. Nie uwzględniono roli kontrolerów w tym wszystkim, i tu jest problem zasadniczy. Nie opisano ich, tak jakby ich nie było, a przecież oni tam byli. I mieli swoje procedury, swoją wiedzę i tak dalej - podkreśla Klich.

Wątek kontrolerów rzeczywiście w raporcie potraktowany jest zdawkowo, tymczasem ich zbyt późna reakcja mogła być dla katastrofy kluczowa.