Mam wątpliwości, czy Rosjanie mówią prawdę, twierdząc, że nie posiadają zapisów z wieży kontrolnej na lotnisku w Smoleńsku z 10 kwietnia - oświadczył w czwartek przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych płk Edmund Klich. Według niego, zapisy pozwoliłyby precyzyjnie określić sposób działania kontroli lotów, kiedy rozbił się polski Tu-154M.

REKLAMA

Pytany w Polsat News o to, dlaczego Rosjanie zwlekają z przekazaniem Polsce dokumentacji z radarów wieży kontrolnej na lotnisku w Smoleńsku, Klich odpowiedział, że "Rosjanie cały czas mówią, że tych zapisów w ogóle nie było".

Mam pewne wątpliwości, czy Rosjanie mówią prawdę, jeśli chodzi o to, czy mają te zapisy, czy nie, bo kontrolerzy w zeznaniach mówili, że urządzenia rejestrujące były sprawne i działały dobrze przed lotem. Tłumaczenie strony rosyjskiej jest takie, że taśma się zacięła i nie ma żadnego zapisu - powiedział. Co gorsze, nie mamy pełnych dokumentów z oblotu, który był przeprowadzony 15 kwietnia. Niestety nie zostaliśmy - jako specjaliści z Polski - do tego oblotu dopuszczeni - dodał. Zdaniem Klicha, Rosjanie twierdzą, że nie mają oryginalnych zapisów z czasu lotu Tu-154. Natomiast mają na pewno pełne zapisy z oblotu i te także o czymś świadczyłyby - zakończył.

Kadencja Edmunda Klicha jako szefa Komisji Badania Wypadków upływa w połowie stycznia. Minister infrastruktury Cezary Grabarczyk za kilka dni ma zdecydować, czy pozostanie on na stanowisku.