Tylko godziny dzielą nas od drugiej telewizyjnej debaty kandydatów na 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Dla Donalda Trumpa może to być ostatnia szansa na uratowanie marzeń o prezydenturze: z Hillary Clinton zmierzy się bowiem w cieniu skandalu, jaki wybuchł po upublicznieniu jego seksistowskich wypowiedzi sprzed 11 lat.

REKLAMA

Po opublikowaniu przez dziennik "Washington Post" taśmy, nagranej potajemnie w 2005 roku, za Oceanem wybuchła prawdziwa burza. Na nagraniu słychać seksistowskie wypowiedzi nowojorskiego miliardera. Jest też jego opowieść o agresywnej próbie uwiedzenia kobiety, okraszona wulgarnymi słowami.

Teoretycznie - jak zauważa waszyngtoński korespondent RMF FM Paweł Żuchowski - nie z takich skandali wychodzili amerykańscy politycy - choćby Bill Clinton. W czasie kampanii takie nagranie może jednak mocno wpłynąć na sondaże - a do wyborów pozostał miesiąc.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Temat z pewnością pojawi się podczas dzisiejszej debaty telewizyjnej w St. Louis w stanie Missouri, która będzie drugim bezpośrednim starciem pomiędzy Hillary Clinton i Donaldem Trumpem. Trudno sobie wyobrazić, by kandydatka demokratów nie wykorzystała okazji, by zapytać miliardera o te skandaliczne wypowiedzi.

Czy Trump odbije piłeczkę, nawiązując do niewierności jej męża? Jeszcze w piątek zapewniał, że nie zamierza poruszać w debacie tego tematu. Chcę wygrać wybory proponując politykę dla przyszłości kraju, a nie przypominając przeszłość Billa Clintona - mówił. Po upublicznieniu jego skandalicznych wypowiedzi wykonał zwrot o 180 stopni. W oświadczeniu wydanym przez sztab jego kampanii można było przeczytać: To były takie pogawędki z męskiej szatni, prywatna rozmowa, która odbyła się wiele lat temu. Bill Clinton mówił mi na polu golfowym dużo gorsze rzeczy. Z kolei w nagraniu wideo z przeprosinami stwierdził: Bill Clinton krzywdził kobiety, a Hillary atakowała, dręczyła, upokarzała i zastraszała jego ofiary. Pomówimy o tym w najbliższych dniach. Do zobaczenia na debacie w niedzielę!

Here is my statement. pic.twitter.com/WAZiGoQqMQ

realDonaldTrump8 padziernika 2016

Okraszone atakiem na Clintonów przeprosiny nie przekonały chyba nawet republikańskich polityków, którzy odwracają się od Trumpa. Paul Ryan, przewodniczący Izby Reprezentantów, miał wziąć udział w sobotnim wiecu wyborczym miliardera, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Swoje poparcie dla Trumpa wycofał były republikański kandydat na prezydenta, senator John McCain. Stwierdził, że ujawnienie komentarzy Trumpa, które poniżają kobiety, uniemożliwia mu dalsze popieranie miliardera. Condoleezza Rice, była sekretarz stanu w administracji prezydenta George'a W. Busha, napisała zaś na Facebooku: Dosyć! Donald Trump nie powinien być prezydentem. Powinien się wycofać.

Trumpa potępiło wielu republikańskich senatorów i kongresmenów. Niektórzy wezwali go do rezygnacji. Inni apelują do szefów Partii Republikańskiej, by wycofali Trumpa i by kandydatem na prezydenta USA z ramienia ich partii został Mike Pence, który obecnie jest kandydatem na wiceprezydenta.

Trump zareagował na te wezwania natychmiast. Nigdy się nie wycofam. Nigdy, przez całe życie z niczego się nie wycofywałem - stwierdził w wypowiedzi dla "Washington Post".

Wszystko to oznacza, że dzisiejsza debata może przyciągnąć przed telewizory więcej Amerykanów niż poprzednia, z 26 września, która miała rekordową oglądalność. Wówczas starcie Clinton - Trump śledziło ponad 80 milionów Amerykanów.

Po pierwszej debacie uznano, że była sekretarz stanu zaprezentowała się lepiej niż jej konkurent. Ostatnie sondaże pokazują zaś, że Hillary Clinton prowadzi w prezydenckim wyścigu z mniej więcej 5-procentową przewagą nad miliarderem.

Co powiedział Trump

Na ujawnionym przez "Washington Post" nagraniu z 2005 roku zarejestrowana została prywatna rozmowa Trumpa z Billym Bushem - gospodarzem telewizyjnego programu "Access Hollywood", w którym wcześniej wystąpił nowojorski miliarder. Na taśmie Trump opowiada o tym, jak podrywał niewymienioną z imienia i nazwiska, zamężną kobietę, chwaląc się, że "mocno się do niej dobierał". Pada również stwierdzenie, że kiedy spotkali się jakiś czas później, kobieta miała "wielkie, sztuczne cycki".

Miliarder przyznaje również, że ma słabość do pięknych kobiet: Po prostu zaczynam je całować. To (działa) jak magnes. Nawet nie czekam.

A kiedy jesteś gwiazdą, one ci na to pozwalają. Możesz zrobić wszystko. Położyć rękę na jej c... Możesz zrobić wszystko - mówi dalej.

Rozmowa została nagrana w czasie, gdy Trump był już żonaty z obecną żoną Melanią. Nie wiadomo natomiast, kiedy miał miejsce opisany przez niego epizod.