Dyrektor Centralnej Agencji Wywiadowczej nie ma wątpliwości, że ​odwrócenie się Stanów Zjednoczonych od konfliktu w Ukrainie i odcięcie tego kraju od pomocy będzie karygodnym błędem. Stwierdził wprost, że "byłby to strzał do własnej bramki, który zapisze się w historii". Podkreślił też, że to, co USA robią w sprawie Ukrainy, ma bezpośrednie przełożenie na kalkulacje Chin wobec Tajwanu.

REKLAMA

Impas w Kongresie

Amerykańskie wsparcie dla Ukrainy wygasło wraz z ostatnim pakietem pomocy wojskowej pod koniec grudnia ub.r. Aby zostało kontynuowane, Kongres musi uchwalić nowe środki budżetowe na ten cel, jednak toczone od października rozmowy w tej sprawie dotąd nie przyniosły skutków.

Choć Senat ma lada chwila przedstawić wynegocjowany pakiet łączący fundusze na pomoc Ukrainie z reformami imigracyjnymi, Republikanie w Izbie Reprezentantów, zachęcani przez byłego prezydenta Donalda Trumpa, sygnalizują, że go odrzucą.

Utrzymanie wsparcia jest kluczowe

W opublikowanym we wtorek artykule na łamach "Foreign Affairs" na temat wyzwań stojących przed kierowaną przez niego Centralną Agencją Wywiadowczą i Stanami Zjednoczonymi, William Burns zaznaczył, że utrzymanie amerykańskiego wsparcia dla Ukrainy jest kluczem zarówno do długoterminowego zwycięstwa w tej wojnie, jak i w rywalizacji z Chinami.

"Utrzymanie przepływu broni postawi Ukrainę w silniejszej pozycji, jeśli pojawi się okazja do poważnych negocjacji. Da szansę, by zapewnić długoterminowe zwycięstwo Ukrainie i strategiczną porażkę Rosji. Ukraina może zabezpieczyć swoją suwerenność i odbudować się, podczas gdy Rosji pozostałoby się zmagać z trwałymi kosztami szaleństwa Putina" - wyliczył były ambasador USA w Moskwie.

"Odejście Stanów Zjednoczonych od tego konfliktu w tym krytycznym momencie i odcięcie wsparcia dla Ukrainy byłoby strzałem do własnej bramki, który zapisze się w historii" - dodał.

William Burns przyznał, że Ukrainę czeka ciężki rok na polu bitwy i próba jej wytrzymałości, bo Rosja uważa, że czas pracuje na jej korzyść. Jego zdaniem, celem Ukrainy powinno być "przekłucie arogancji Władimira Putina i pokazanie mu wysokich kosztów dalszego konfliktu", nie tylko na polu bitwy, ale za pomocą głębszych uderzeń daleko za linią frontu oraz postępami na Morzu Czarnym. Szef CIA przewiduje, że w takiej sytuacji Rosja mogłaby wrócić do "potrząsania nuklearną szabelką" i choć nie należy tego ignorować, to "równie głupim byłoby dać się niepotrzebnie zastraszyć".

Pokoleniowa szansa werbunkowa dla CIA

Dyrektor CIA ocenił też, że mimo dokonania przez prezydenta Rosji zemsty na Jewgieniju Prigożynie za jego bunt w ubiegłym roku, rosyjski przywódca wciąż mierzy się z problemami wewnętrznymi, a zabicie oligarchy i właściciela najemniczej Grupy Wagnera nie zażegnało wątpliwości na temat jego rządów.

Burns zaznaczył, że niezadowolenie z wojny jest nadal obecne wśród rosyjskich elit i narodu, mimo ogromnego aparatu państwowej propagandy i represji. "To podłoże niezadowolenia stwarza dla CIA pokoleniową szansę werbunkową. Nie pozwalamy jej się marnować" - zauważył.

Chiny obserwują działania Amerykanów

Dyrektor agencji wywiadowczej podkreślił, że choć Rosja jest dla USA problemem doraźnym, to ich głównym rywalem i wyzwaniem są Chiny. Zaznaczył, że wojna w Ukrainie ma wielkie znaczenie dla tego, co robi Pekin.

"Dla Xi, człowieka skłonnego do postrzegania Stanów Zjednoczonych jako słabnącego mocarstwa, amerykańskie przywództwo w sprawie Ukrainy z pewnością było niespodzianką. (...) Odporność amerykańskiej sieci sojuszników i partnerów w Indo-Pacyfiku miała otrzeźwiający efekt na myślenie Pekinu. Porzucenie wsparcia dla Ukrainy byłoby jednym z najpewniejszych sposobów na odnowienie postrzegania USA przez Chiny w kategoriach nieudolności i sprowokowanie agresywnej postawy Pekinu" - napisał William Burns.