Skończyła się sekcja drugiego ciała ofiary katastrofy smoleńskiej, wydobytego z grobu w Warszawie. Rodzina Anny Walentynowicz nie ma pewności, że ekshumowane szczątki należą do legendy Solidarności. Krewni dodają, że trzeba poczekać na wyniki badań DNA.

REKLAMA

Wszystko się rozwiąże, gdy otrzymamy wyniki badań DNA. Jeśli okażą się negatywne, to dalej będziemy podejmować działania. Tak długo, aż znajdziemy babcię - mówi wnuk Anny Walentynowicz, Piotr. Wyniki badań DNA będą znane w ciągu tygodnia.

Syn Walentynowicz: To nie ciało mojej mamy było w trumnie

Już po badaniach pierwszego ciała wydobytego z grobu, rodzina Anny Walentynowicz kategorycznie wykluczyła, by to były szczątki ich bliskiej.

Wydane w środę oświadczenie syna legendy Solidarności brzmiało: "Ciało, które zostało wyjęte z grobu, a które znajduje się na stole sekcyjnym, nie jest ciałem mojej mamy śp. Anny Walentynowicz, które rozpoznałem w Moskwie." W czwartek, podczas konferencji prasowej, rodzina ujawniła, że w trumnie nie było różańca, który powinien się tam znajdować. Jeśli okaże się, że to ciało babci, to znaczy, ze okradano ludzi, którzy nie żyli - mówił w rozmowie z dziennikarką RMF FM Barbarą Zielińską zbulwersowany wnuk Anny Walentynowicz, Piotr.

Istnieje możliwość, że ciało Anny Walentynowicz zostało zamienione ze zwłokami Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej, wiceszefowej fundacji "Golgota Wschodu", której grób także został otwarty.

Kolejne ekshumacje ofiar katastrofy

We Wrocławiu przeprowadzane były sekcje zwłok ciał dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej, które - na polecenie prokuratury - zostały ekshumowane w poniedziałek i wtorek. Jedne z ekshumowanych szczątków mają należeć do Anny Walentynowicz; drugie - według informacji medialnych - do Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej, wiceszefowej fundacji "Golgota Wschodu". Prokuratura wojskowa podawała, że badania genetyczne ekshumowanych ciał będą przeprowadzone - niezależnie od siebie - w dwóch ośrodkach: w Bydgoszczy i we Wrocławiu. O ich wynikach najpierw dowiedzą się bliscy ofiar.

Prokuratura informuje, że nie ma jeszcze wyników badań w tej sprawie. Informowaliśmy już we wtorek, że na wyniki badań trzeba będzie poczekać do siedmiu dni, na razie więc niczego nie komentujemy - mówił rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa.

Prokuratura przeprowadziła ekshumacje w Gdańsku i w Warszawie, bo są wątpliwości, czy ciała nie zostały ze sobą zamienione.

Szczątki obu ofiar zostały przebadane w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie, gdzie dotarły w poniedziałek w nocy i we wtorek przed południem. Pierwotnie szczątki miały trafić do Zakładu Medycyny Sądowej w Bydgoszczy, gdzie miały zostać przeprowadzone badania tomografem komputerowym, jednak z powodu awarii sprzętu badania odbyły się w Krakowie. Następnie przewieziono je do Wrocławia w celu przeprowadzenia sekcji.