Nie amfetamina, marihuana czy alkohol, ale dopalacze są największym problemem w domu poprawczym w Poznaniu. Pracownicy placówki alarmują, że te substancje są dla podopiecznych tak samo groźnie jak kokaina. Tym bardziej, że - jak podkreśla dyrektor domu poprawczego Sebastian Dec - młodzi ludzie stosują zasadę "im więcej tym lepiej".

REKLAMA

Ponadto - jak dodaje dyrektor Sebastian Dec - tradycyjne narkotyki można wykryć w organizmie odpowiednimi testami. A dopalaczy nie. I - najważniejsza rzecz - dopalacze są legalne. Za posiadanie kokainy grożą prokuratorskie zarzuty, za posiadanie dopalaczy - kary regulaminowe.

Dopalacze są także niebezpieczne bo… wyglądają bardzo niewinnie. Trudno się zorientować czy ktoś trzyma w ręku kolorowy papier czy może papier nasączony substancją psychoaktywną - zaznacza Michał Tkaczyk, dyrektor szkoły działającej przy poprawczaku. Dziesięć lat temu środkiem najbardziej dominującym był klei w woreczku. Potem przyszła amfetamina, palenie, kokaina, a od roku mamy dopalacze - dodaje Sebastian Dec.

Po powrocie z przepustek podopieczni poprawczaka są rewidowani, ale nikt nie ma wpływu na to, co robą na wolności. Zdarza się, że pracownicy poprawczaka znajdują na terenie placówki opakowania po dopalaczach. Te substancje to na pewno narkotyk - mówi dyrektor domu poprawczego w Poznaniu.