Publiczne Gimnazjum nr 8 w Katowicach. Budynek, boisko, wieżowce, targ, sporo zieleni i... "Smileshop". Kilka dni temu sklep z dopalaczami został otwarty przy samym wejściu na teren szkoły. Rodzice i dyrekcja są oburzeni, że legalne substyuty narkotyków, sprzedawane są pod nosem ich dzieci.

REKLAMA

Protesty dyrekcji i rodziców na razie na niewiele się zdają. Wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Nie ma przepisów, które mówiłyby o tym, w jakiej odległości od szkół mogłyby powstawać sklepy z dopalaczami. Władze Katowic wydały na to zgodę, bo nie miały prawa postąpić inaczej. Właściciele Smileshopów wykorzystują lukę w prawie. Formalnie są to sklepy z artykułami kolekcjonerskimi. Gdy przyjechałem na katowickie tysiąclecie, sklep świecił pustkami. Spotkałem wychodzących ze szkoły gimnazjalistów. Oni nie widzą żadnego problemu.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

O ile nikt wejścia do sklepu zabronić nie może, to nieletni nie powinni w środku niczego kupić. Wszystkie „kolekcjonerskie” wyroby są dozwolone od 18 roku życia.

Byłbym zapomniał... W Smileshopie, co naturalnie budzi mój uśmiech, oprócz artykułów dla kolekcjonerów, można kupić specyfiki przeznaczone wyłącznie dla roślin. Je również, podobnie jak w każdej szanującej się kwiaciarni, kupimy po okazaniu dowodu. Na straży tych jakże restrykcyjnych przepisów stoi sprzedawca.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Żarty jednak na bok. Dopalacze uznawane za legalny substytut narkotyków nadal można w Polsce kupować. Sklepy nawet tuż przy szkołach, powstają zgodnie z prawem. Prawem, które jak najszybciej trzeba zmienić. Urzędnicy zanim będą mieli odpowiednie przepisy, chcą ze Smileshopami walczyć takim orężem, jakim dysponują. Do inspekcji handlowej w Katowicach trafił wniosek o przeprowadzenie w „szkolnym sklepiku” kontroli. Jak pokazują przykłady z przeszłości, taka kontrola może ciągnąć się miesiącami. W tym czasie Smileshop będzie zamknięty.