Ciężarówka prowadzona przez Robina Szustkowskiego i Jarosława Kazberuka zajęła 19. miejsce w 37. Rajdzie Dakar. Jak ocenili, meta w stolicy Argentyny Buenos Aires, do której dojechało 50 teamów spośród 63, które wystartowały, jest dla nich wielką satysfakcją.

REKLAMA

Było bardzo błotniście. Miejscami jechaliśmy 20 km/godz. Czułem się tak, jakbym prowadził ciężarówkę po lodzie, nietrudno było wpaść do rowu. Zrobiło się też spore zamieszanie. W pewnym momencie samochody przed nami snuły się sznurkiem, jeden za drugim, tak, żeby tylko dotrzeć do mety" - powiedział 46-letni Kazberuk, opisując jazdę na ostatnim etapie rajdu.

Zrealizowaliśmy cel, który sobie założyliśmy. Jesteśmy w czołowej dwudziestce, dlatego nie możemy być niezadowoleni. A czy można było osiągnąć więcej? Mieliśmy faktycznie mało awarii, ale spowolniła nas trochę moja choroba. Gdyby nie grypa, moglibyśmy być kilka pozycji wyżej - stwierdził 28-letni Szustkowski. Przez ostatnie kilka dni mieliśmy bardzo mało czasu na spanie, więc na dojazdówce do Buenos Aires, kiedy opadły emocje, zrobiło się trochę sennie. Na razie mamy dość Dakaru i nie żałujemy, że się skończył. Najważniejsze jest to, że jesteśmy na mecie. To wielka satysfakcja - dodał

Na dziewiątej pozycji sklasyfikowany został polsko-holendersko-belgijski team z Dariuszem Rodewaldem. W 2012 roku na mecie w stolicy Peru Limie urodzony w Lublińcu mechanik stanął z kolegami na najwyższym stopniu podium.