Nawet 200 dziennikarzy może być nielegalnie inwigilowanych przez system Pegasus. To wynik śledztwa upublicznionego przez francuską organizacje pozarządową Forbidden Stories przy współpracy Amnesty International. O sprawie piszą redakcje największych światowych gazet, agencji informacyjnych i telewizji, w tym brytyjski "The Guardian".

REKLAMA

Według doniesień, na liście nielegalnie inwigilowanych, znajduje się prawie 50 tys. nazwisk. Chodzi o osoby, które mogą być potencjalnie podsłuchiwane. System szpiegowski Pegasus umożliwia przechwytywanie SMS-ów, maili i zdjęć. Potrafi nagrywać rozmowy i zdalnie włączać mikrofon telefonu komorowego.

System został stworzony przez izraelską firmę NSO do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością. Jak się okazuje, jest też używany do podsłuchiwania dziennikarzy, niewygodnych prawników, polityków czy biznesmenów. Producent systemu zaprzecza, jakoby miał z tym cokolwiek wspólnego. Jak twierdzi - Pegasus - udostępniany jest wyłącznie służbom policyjnym i armiom krajów, które przestrzegają praw człowieka.

Dziennik "The Guardian" poświęca oddzielny artykuł na temat Węgier i rzekomych działań rządu Victora Orbana, który miał korzystać z Pegasusa. Gazeta donosi, że telefony komórkowe przynajmniej 10 prawników, przedstawiciela opozycji parlamentarnej i pięciu dziennikarzy zostały zainfekowane przez system.

Porównując listę z numerami konkretnych komórek, zestawiono daty, kiedy dziennikarze zwracali się do rządu z prośbą o skomentowanie bieżących wydarzeń. Niedługo potem ich telefony zostały zainfekowane szpiegowskim systemem.

Brytyjska gazeta szczegółowo opisuje także przypadki inwigilacji odnotowane w takich krajach jak Azerbejdżan, Indie, Meksyk, czy Arabia Saudyjska.

Rządy co najmniej 10 państw zlecały śledzenie konkretnych numerów

Rządy co najmniej 10 państw zlecały śledzenie konkretnych numerów. Dziennikarze w ramach śledztwa spotkali się z niektórymi osobami z listy potencjalnych celów oprogramowania. Fizycznie przebadano 67 telefonów komórkowych. Odkryto, że 37 z tych urządzeń było śledzonych przez Pegasusa lub program usiłował się do nich dostać. Dwa z tych telefonów należały do bliskich saudyjskiego dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego. Krytyczny wobec władz w Rijadzie Chaszodżdżi został w 2018 r. zamordowany w konsulacie Arabii Saudyjskiej w Stambule.

Dziennikarskie śledztwo pokazało, że klientami NSO Group, którzy zlecali śledzenie konkretnych numerów, były rządy co najmniej 10 państw, w tym Azerbejdżanu, Kazachstanu, Meksyku, Arabii Saudyjskiej, Węgier, Indii i Zjednoczonych Emiratów Arabskich - pisze "The Guardian".

Bez fizycznego zbadania telefonu nie da się ustalić, czy urządzenie było rzeczywiście inwigilowane przez Pegasusa - zaznacza gazeta.