​Brytyjczycy nie podporządkowują się zaleceniom rządu. Mimo zamkniętych pubów i restauracji wciąż spotykają się w miejscach publicznych i podróżują. Reszta państw europejskich może patrzyć na nich z niedowierzaniem.

REKLAMA

W miniony weekend wielu Brytyjczyków zignorowało oficjalne zalecenia i udało się nad morze. Cześć wyjechała do domów letniskowych na dłużej, co także nie jest zgodne z rządowymi propozycjami, gdyż obciąża to lokalną służbę zdrowia. Jak ostrzega premier Boris Johnson, władze nie wykluczają wprowadzenia dalszych restrykcji. Nie wymienił ich szczegółowo, ale prawdopodobnie na wstępie zamknięte zostaną publiczne parki i miejsca, które swym urokiem przyciągają Brytyjczyków. Rząd może także wprowadzić godzinę policyjną. Londyńczycy, w odróżnieniu na przykład od mieszkańców Paryża, nadal mogą się poruszać poza domem, ale powinni to robić wyłącznie w sytuacjach, gdy jest to absolutnie konieczne. To może ulec zmianie, jeśli nie zwiększą dyscypliny.

Chronimy starszych

1,5 miliona najbardziej zagrożonych otrzymało zalecenia pozostania w domach. Wysłano już do nich stosowne listy z takim nakazem. Ich nazwiska i adresy figurują w systemie danych służby zdrowia. To ludzie cierpiący na raka, po przeszczepach i z osłabionym systemem odpornościowym. Dla tych, którzy nie mają bliskich i regularnej opieki, zorganizowana zostanie dostawa do domu pożywienia i lekarstw. Koszt tej operacji pokryty zostanie z budżetu państwa. Coraz częściej na Wyspach pojawiają się informacje na temat pola rażenia koronawirusa. Jak się okazuje, atakuje on ludzi młodszych niż początkowo przypuszczano. To jeszcze jeden powód, dla którego Brytyjczycy powinni - według zaleceń rządu - unikać spotkań towarzyskich i niepotrzebnych podróży.

Coraz wolniej

Od dziś na Wyspach wchodzą w życie ograniczenia w połączeniach kolejowych między miastami. Izba Gmin debatuje też nad ustawą kryzysową, która da rządowi olbrzymie prawa w walce z pandemią - łącznie 350 stron tekstu! Politycy, nawet w takiej sytuacji, pragną zachować równowagę miedzy koniecznością zapewnienia Brytyjczykom bezpieczeństwa, a uszanowaniem swobód obywatelskich. Nie jest to łatwe zadanie. Z uwagi na już wprowadzone obostrzenia, odwołane zostały na Wyspach wszystkie rozprawy sądowe z udziałem ławników. Wielka Brytania zaczyna coraz bardziej wyhamowywać. Nie w takim tempie i zakresie jak reszta Europy, ale nieuchronnie działania te zmierzają w podobnym kierunku.