123 rannych policjantów i blisko sto zatrzymanych osób - to bilans wczorajszych i nocnych starć na ulicach Berlina. Demonstracja lewicowych aktywistów przerodziła się w walkę z policją. To najbrutalniejsze od pięciu lat wydarzeniach w stolicy Niemiec

REKLAMA

Liczenie rannych i strat rozpoczęto dopiero po zakończeniu wielogodzinnej potyczki na ulicach Berlina. Pokojowy na początku charakter demonstracji przeciw eksmisjom z budynków zajmowanych przez aktywistów skrajnej lewicy zaburzyło rzucanie butelkami, kamieniami i petardami.

Manifestujący natarli też na policję kopiąc i bijąc pięściami. Uszkodzono kilka radiowozów. Policja odpowiedziała gazem i pałkami. To wtedy nastąpiła większość zatrzymań.

W nocy spłonęły też samochody. Ekstrema obiecuje, że przemoc skończy się, gdy policja przestanie wyrzucać ich z budynków. Funkcjonariusze działają jednak tylko na zlecenie właścicieli obiektów, którzy nie radzą sobie z lewicowcami.

Odpowiedzialny za bezpieczeństwo członek władz Berlina stwierdził, że nie ma dialogu z siejącymi przemoc. Opozycja chce z kolei dalej negocjować z ekstremistami. Za kilka tygodni zaplanowane są kolejne eksmisje, a jesienią - wybory w Berlinie, co oznacza, że na spokój w stolicy Niemiec w te wakacje lepiej nie liczyć.

APA