Adwokaci byłych kandydatów na prezydenta Białorusi, którzy znajdują się w areszcie śledczym KGB, nie mają nowych informacji o swoich klientach - poinformowało Radio Swaboda. Wśród zatrzymanych znajdują się: Uładzimir Niaklajeu, Andrej Sannikau i Mikoła Statkiewicz.

REKLAMA

Adwokatka Mikoły Statkiewicza Taccjana Stankiewicz, która ostatnio widziała go 29 grudnia, otrzymała na razie odmowę ponownego spotkania ze względu na brak pomieszczeń. Stankiewicz nie wie, czy jej klient przerwał głodówkę, którą prowadził w areszcie. Nie wiem, co teraz się dzieje i nie udaje mi się dowiedzieć. Wciąż nie udaje mi się spotkać z moim klientem i nie mogę od nikogo otrzymać informacji - powiedziała.

Ostatnie wiadomości na temat Uładzimira Niaklajeua jego obrończyni Tamara Sidarenka miała 29 grudnia, gdy przeszedł on przełom nadciśnieniowy. Śledczy powiedział nam, że na początku tego tygodnia będą jakieś czynności śledcze. Postanowiliśmy poczekać; może chociaż w ten sposób zobaczymy naszego klienta - powiedziała prawniczka.

Pawał Sapiołka, adwokat innego z kandydatów Andreja Sannikaua oraz działacza opozycji Pawła Siewiarynca, również nie dostał zezwolenia na ponowne spotkanie z klientami. Ich krewni nie otrzymują listów z aresztu.

Nie wiadomo, gdzie znajduje się czwarty z liderów opozycji Aleś Michalewicz. Jego adwokat Aleh Ahiejeu spotkał się z nim 6 stycznia w areszcie śledczym przy ul. Wołodarskiego w Mińsku, ale w poniedziałek poinformowano adwokata, że jego klienta tam nie ma. Powiedzieli, że dopiero jutro będą mogli powiedzieć, gdzie się znajduje - powiedział Ahiejeu.

30 grudnia ambasadorowie krajów UE na Białorusi przekazali notę do MSZ w Mińsku z prośbą o umożliwienie spotkania z zatrzymanymi. Dotąd spotkanie się jednak nie odbyło, a z MSZ przyszła odpowiedź, że nikt z zatrzymanych się nie skarży i że są oni w normalnym stanie. Przedstawiciel ambasady Węgier, które obecnie przewodniczą UE, powiedział Radiu Swaboda, że odpowiedź MSZ została "przyjęta do wiadomości" i dyplomaci spodziewają się, że dojdzie do spotkania z byłymi kandydatami.

Przebywający w areszcie liderzy opozycji są w grupie 25 osób, którym przedstawiono zarzuty organizacji masowych zamieszek i udziału w nich, za co grozi do 15 lat więzienia. Według działaczy praw człowieka rośnie liczba podejrzanych w tej samej sprawie - obecnie jest ich 14.