Andrzej Bargiel, który ponownie podejmuje próbę zjazdu na nartach z drugiego szczytu ziemi K2, dotarł już do Karakorum i rozpoczął akcję górską. Wraz z Januszem Gołąbem wyruszył w stronę Gaszerbruma II. Wejście na ten ośmiotysięcznik ma pomóc mu w odpowiedniej aklimatyzacji. Tuż przed wyjściem z bazy rozmawiał z nim dziennikarz RMF FM Maciej Pałahicki.

REKLAMA

Maciej Pałahicki: Kiedy dotarliście do bazy i jakie macie plany na najbliższe dni?

Andrzej Bargiel: Dotarliśmy wczoraj do bazy pod Gaszerbrumem. Mieliśmy trochę szczęścia, bo przylecieliśmy do Islamabadu i stamtąd udało się polecieć bezpośrednio do Skardu, więc nie musieliśmy przejść tej męczącej podróży przez "Karakoram Highway". Spędziliśmy dwa dni w Skardu, by przygotować wszystko, co pojechało tu z nami do Askole. I po siedmiu dniach trekkingu dotarliśmy tutaj w takiej dość kiepskiej pogodzie, bo cały czas padało. Ale już jesteśmy, odpoczęliśmy jeden dzień, a ja już byłem na takim małym rekonesansie, by zobaczyć, jak ta droga wyżej wygląda. Nie ukrywam, że jest duży problem z widocznością, bo chmurzy się często i pada, ale ruszamy do "jedynki", by tam spędzić noc i będę chciał następnego dnia wyjść maksymalnie wysoko i zobaczyć, jak tutaj ten teren wygląda. Wrócimy pewnie do bazy pojutrze. Już wiem, że jest tu dość skomplikowany "icefall" - lodowiec, który wygląda mniej więcej jak labirynt, przez który trzeba się przedostać. To jest 10 kilometrów prawie do obozu pierwszego. Także mamy takie pierwsze wyzwanie.

Czyli rozpoczynacie aklimatyzację?

Tak jest. Chcemy spędzić tutaj maksymalnie dwa tygodnie i mam nadzieję, że uda się spróbować wejść na szczyt w przeciągu tych dwóch tygodni. Myślę, że ten brak pogody podczas trekkingu, to jest taki dobry prognostyk, bo może wreszcie przyjdzie poprawa i mam nadzieję, że w tym najważniejszym momencie będziemy mieć piękne słońce i uda się nam szybko działać. Po prostu zależy nam na tym, by jak najszybciej dostać się pod K2, bo to jest główny cel wyprawy.

Wiesz już, na jaką wysokość będziesz chciał wyjść za tym pierwszym razem?

Oczywiście chciałbym jak najwyżej, ale zobaczymy, na co pozwolą warunki. Tutaj padał często śnieg. A kiedy wychodziło słońce, to bardzo dużo lawin posypało się. Zobaczymy więc, jak będzie z bezpieczeństwem. Ale to będziemy wstanie ocenić dopiero w momencie, kiedy tam będziemy. Najchętniej znalazłbym się na siedmiu tysiącach, ale to taki bardzo optymistycznym plan. Zobaczymy, na ile nam pozwolą warunki. Ruszam razem z Januszem, bo ten lodowiec jest niebezpieczny. Nie jest trudny technicznie, ale ma bardzo dużo szczelin. To jest taki labirynt, w którym jest łatwo wpaść do takiej szczeliny, więc trzeba się związać liną. Kiedy jedna osoba wpadnie, druga jest w stanie wyciągnąć tę osobę poszkodowaną. To w tym miejscu jest bardzo ważne, by samodzielnie nie chodzić między bazą a obozem pierwszym.

Ten lodowiec nie jest w żaden sposób zabezpieczony?

Dokładnie tak, on nie jest przygotowany. Więc zobaczymy, na ile pozwoli nam swobodnie się po nim poruszać. Ja byłem wczoraj na 5300, 5400 w zasadzie w adidasach, ale potem robiło trudniej i nie chciałem ryzykować. Chodziło o to, żeby wiedzieć, co się dzieje wyżej. Zobaczymy, zabieram ze sobą narty i mam nadzieję, że już jutro uda mi się pojeździć tutaj. Prognozy nie są dobre, ale myślę, że do poziomu obozu pierwszego, jesteśmy w stanie dojść nawet w dość trudnych warunkach.

A potem powrót do bazy i odpoczynek?

Nie mamy tu za dużo czasu, więc będzie jeden dzień odpoczynku i jak będą siły i pogoda, to będziemy robili kolejne wyjścia. Zobaczymy, na jaką wysokość uda mi się teraz wejść. Jeżeli udałoby się dojść do tych 7000 metrów to możliwe, że po paru dniach odpoczynku byłby już atak szczytowy. Tutaj (na Gaszerbrum - red.) jest niżej niż na K2. To jest 8000 z haczykiem malutkim, więc wydaje mi się, że jeżeli się uda zrobić takie bardzo dobre wejście i może spędzić dwie noce wysoko, to może za drugim wyjściem z bazy, uda się nawet już zaatakować szczyt.

Potrzeba pogody i trochę szczęścia?

Dokładnie - jeśli tutaj zrobi się "clear" i przestanie padać śnieg, to mam nadzieję, że dobrze nam będzie tutaj szło. Trzeba jednak uważać, bo ten odcinek na dole jest dość niebezpieczny, więc trzeba zachowywać się zgodnie z zasadami, które pomagają bezpiecznie poruszać się po lodowcu. Ten system jest bardzo ważny i na pewno gwarantuje dużo więcej bezpieczeństwa.

(j.)