Ze względów bezpieczeństwa władze Austrii zamknęły przejście graniczne w Nickelsdorfie na autostradzie A4, na granicy z Węgrami - podała agencja APA. Dziesiątki migrantów idą w kierunku Wiednia - twierdzi Reuters.

REKLAMA

W wydanym komunikacie austriacka krajowa dyrekcja dróg i autostrad napisała, że "duży napływ ludzi w pasie granicznym sprawił, że wprowadzenie blokady w obu kierunkach było konieczne".

Przejście zamknięto około godz. 7. Nie jest jasne, jak długo będzie obowiązywała blokada. Wielka fala migrantów przybywa przez Serbię i Węgry do Austrii. Większość z nich zamierza udać się dalej do Niemiec.

Jak powiedział rzecznik policji z austriackiego kraju związkowego Burgenland, wczoraj ok. 8 tys. migrantów przekroczyło granicę węgiersko-austriacką, a kolejne 3,6 tys. od północy.

Około 1,5 tys. ludzi spędziło noc pod gołym niebem - dodał rzecznik. Władze próbują przewieźć tych ludzi 30 autobusami do miejsc, "skąd mogą kontynuować podróż" - powiedział. Węgry dowoziły w ostatnich dniach tysiące migrantów do granicy z Austrią. Większość z nich następnie austriackimi pociągami udaje się do Niemiec lub państw na północy Europy.

Mafia przemytników ludzi wydała na nasze usługi co najmniej 50 mln euro - powiedział szef austriackich kolei OeBB w wywiadzie dla czasopisma "Format", pytany o koszty transportowania migrantów przez Austrię. Austriackie koleje państwowe zdecydowały, że połączenia kolejowe między Węgrami a Austrią pozostaną wstrzymane przez najbliższy weekend. Dzięki wstrzymaniu już wczoraj ruchu kolejowego przez granicę austriacko-węgierską ustabilizowała się sytuacja na wiedeńskich dworcach - napisano w komunikacie OeBB.

Jak dodano, było to konieczne, aby zachować płynność ruchu kolejowego w ogóle. Wystarczy jeden przepełniony dworzec, by spowodować paraliż całego systemu - podkreślono. Koleje funkcjonują na granicy możliwości - twierdzi OeBB.

OeBB zwróciły się do zgłaszających się na ochotnika osób prywatnych i autobusowych przedsiębiorstw transportowych, by przestały dowozić migrantów na dworce. W przeciwnym razie nie będzie możliwe opanowanie obecnej sytuacji - wyjaśniono.

(mpw)