Po raz drugi z rzędu w 1978 roku do finałów piłkarskich mistrzostw świata zakwalifikowali się Polacy. Turniej zorganizowała Argentyna. Tytuł zdobyła drużyna gospodarzy, wygrywając w finale z Holandią 3:1.

REKLAMA

Argentyna, finalista pierwszych MŚ w 1930 roku, musiała czekać na swą szansę aż do 1978 roku, kiedy była organizatorem finałów, przyznanych jej nie bez kontrowersji. Dyktatorskie rządy junty generała Videli i naruszanie praw człowieka wywołały w świecie liczne apele o zbojkotowanie turnieju. Politycznymi względami tłumaczył także swą nieobecność holenderski gwiazdor Johan Cruyff. W końcu jednak piłkarski świat przybył do Argentyny.

Nie zakwalifikowały się do finałów m.in. Anglia (po raz drugi z rzędu), Jugosławia i ZSRR.

W meczu Szkocja - Holandia (3:2, Holendrzy mogli sobie pozwolić na przegraną), Rensenbrink strzelił gola nr 1000 w historii MŚ. Francja prowadzona przez trenera Michela Hidalgo i kierowana na boisku przez Michela Platiniego została pokonana przez Włochy i Argentynę. Nie wyszła z grupy do drugiej rundy.

Gospodarze też nie zaczęli imponująco, przegrywając także z Włochami. Holandia bez Cruyffa, lecz z przeżywającym drugą młodość Rensenbrinkiem, pokazała, że może znowu dojść do finału (jak przed czterema laty). W drugiej rundzie "Pomarańczowi" rozgromili Austrię 5:1, pokonali Włochy 2:1 i zremisowali 2:2 z obrońcą tytułu - RFN.

W drugiej rundzie rozgorzała walka wielkich pretendentów do najwyższych laurów - Argentyny i Brazylii, którym nie mogły przeszkodzić Polska i Peru. Gospodarze musieli wygrać swój ostatni mecz z Peru różnicą co najmniej czterech bramek, by wyprzedzić Brazylijczyków (w bezpośrednim meczu było 0:0). Ku zdziwieniu nawet neutralnych obserwatorów tego spotkania, gospodarze rozgromili rywali 6:0.

Mecz finałowy Argentyny z Holandią mógłby zakończyć się inaczej, gdyby nie strzał Rensenbrinka w słupek przy stanie 1:1 (bramki: Kempes - 38. min, wyrównanie Nanninga - 82. min). W dogrywce wspierani przez fanatyczną publiczność Argentyńczycy, ze swym kapitanem i filarem obrony Danielem Passarellą, Osvaldo Ardilesem i Mario Kempesem, strzelili Holendrom dwie bramki.

Królem strzelców został "SuperMario" Kempes. Z sześciu goli najważniejszy okazał się ten w 105. minucie finału - na 2:1. Zwycięstwo przypieczętował Bertoni. Zarówno Kempes, jak i jego koledzy osiągnęli szczyt formy we właściwym momencie.

Reprezentacja Polski z Tomaszewskim, Lubańskim, Deyną, Latą, Szarmachem i Bońkiem pod kierunkiem Jacka Gmocha, zremisowała w meczu otwarcia z RFN 0:0, po obustronnej, asekuracyjnej grze. Po wygranych z Tunezją (1:0) i Meksykiem (3:1) awansowała do drugiej rundy, ale na więcej nie było ją stać. Porażki z Argentyną 0:2 i z Brazylią 1:3 przekreśliły nadzieje na powtórkę sprzed czterech lat. Wygrana z Peru (1:0) na nic się zdała.

W meczu z Argentyną Kazimierz Deyna przy stanie 0:1 nie strzelił karnego. 5-6 miejsce w turnieju trener Gmoch uznał za sukces, choć nadzieje i aspiracje Polaków, rozbudzone trzecim miejscem w 1974 roku, były znacznie większe.