Krakowski sąd przedłużył o 3 miesiące areszt dla Brunona K. – 45-letniego wykładowcy akademickiego, który jest podejrzany o przygotowanie zamachu bombowego na Sejm i najwyższe władze RP. "Przedłużenie aresztu pozwoli na zabezpieczenie właściwego toku postępowania i przeprowadzenie kolejnych czynności" – wyjaśnił rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Piotr Kosmaty.

REKLAMA

O przedłużenie aresztu wystąpiła do sądu krakowska prokuratura. Śledczy argumentowali, że na wolności niedoszły zamachowiec może namawiać świadków do składania fałszywych zeznań i w ten sposób utrudniać postępowanie karne. Wniosek uzasadniono także potrzebą przesłuchania kolejnych świadków i oczekiwaniem na kolejne ekspertyzy.

W śledztwie dotyczącym planowanego zamachu przesłuchano do tej pory 60 osób. Prokuratura ma już większość opinii biegłych. Śledczy czekają jeszcze m.in. na opinię o stanie zdrowia psychicznego Brunona K. oraz trzy opinie dotyczące badań chemicznych, broni oraz amunicji.

Przeprowadzono pełną analizę billingów telefonicznych Brunona K. i analizowana jest jego aktywność internetowa. Mężczyzna wysłał kilkaset maili. Na tej podstawie przesłuchiwane są osoby, które wchodziły z nim w relacje i mogą wiedzieć coś o jego działalności - wyjaśnił prokurator Kosmaty.

W zeszłym tygodniu sąd zgodził się na przedłużenie obserwacji psychiatrycznej Brunona K. o kolejne dwa tygodnie, do 15 maja.

Chciał zdetonować 4 tony materiałów wybuchowych w pobliżu Sejmu

45-letni Brunon K. został zatrzymany 9 listopada 2012 roku. Usłyszał zarzut przygotowywania zamachu bombowego w budynku Sejmu na konstytucyjne organy RP (m.in. na prezydenta, premiera i rząd). Według śledczych, zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu cztery tony materiałów wybuchowych umieszczonych w samochodzie. Do eksplozji miało dojść podczas rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu.

Brunon K. przyznał się do prowadzenia szkoleń dla osób, które zwerbował, oraz przeprowadzenia próbnych detonacji. Zaprzeczył jednak oskarżeniom o przygotowywanie zamachów. Wyjaśnił, że działał pod wpływem innej osoby, co prokuratura uznała za jego linię obrony. Rzekomy mentor Brunona K. został przesłuchany i zaprzeczył oskarżeniom formułowanym przez niedoszłego zamachowca.