Irański generał Kasem Sulejmani, który został zabity w Bagdadzie w wyniku amerykańskiego ataku rakietowego, był jedną z najbardziej wpływowych osób na Bliskim Wschodzie. Współpracownik Najwyższego Przywódcy Iranu brał udział w niemal każdym konflikcie w regionie i od ponad 20 lat pracował nad ograniczeniem amerykańskich wpływów.

REKLAMA

Kasem Sulejmani swoją wojskową karierę rozpoczął podczas irańskiej rewolucji w 1979 roku, kiedy to zasilił szeregi Gwardii Rewolucyjnej. Po zaledwie sześciu tygodniach szkoleń jego oddział został wysłany do irańskiej prowincji Zachodniego Azerbejdżanu, gdzie walczył z kurdyjskimi milicjami.

Wkrótce później pochodzący z Rabor Irańczyk został wysłany na front wojny z Irakiem. Według własnych opowieści, miał tylko dostarczać wodę żołnierzom na samym początku. Miałem do wykonania 15-dniową misję, ale zostałem do samego końca - mówił w 2005 roku.

Konflikt iracko-irański był krwawy. Teheran nie był bowiem przygotowany na starcie. Na front wysyłano "ludzkie fale" - tysiące młodych ludzi bezpośrednio maszerowało na irackie wojska, często po drodze "czyszcząc" pola minowe. Sulejmani był tym przerażony. Przed wysłaniem ludzi na front, każdego z nich żegnał i wychwalał "męczenników". W iracko-irańskiej wojnie zginęło ponad milion osób.

Potem Sulejmani zniknął i nikt do końca nie jest pewien, czym się zajmował. Zdaniem niektórych analityków, nie zgadzał się w wojskowych sprawach z prezydentem Alim Akbarem Haszemim Rafsandżanim, który rządził krajem do 1997 roku. Według "New Yorker" Sulejmani działał wówczas na wschodniej granicy Iranu, gdzie zwalczał afgańskich rebeliantów i przemytników opium. Po zmianie władzy, Sulejmani został szefem elitarnego oddziału Gwardii Rewolucyjnej - Kuds. Od tamtej pory pozycja Sulejmaniego zaczęła wzrastać. Kuds odpowiadało przed samym Najwyższym Przywódcą Alim Chameneiem.

Ukryta broń Teheranu

Kuds było poniekąd odpowiedzią na otwartą wojnę, jaką Iran prowadził z Irakiem. Zamiast wysyłać tysiące ludzi na niemal pewną śmierć, elitarny oddział miał działać w cieniu, przechylać szalę zwycięstwa na stronę Teheranu za pomocą lokalnych milicji i polityków, lub poprzez likwidację niekorzystnych osób. Kwatera główna Kuds znajdowała się w dawnej ambasadzie Stanów Zjednoczonych. Początkowo oddział liczył około 2 tysięcy żołnierzy, jednak dzięki Sulejmaniemu Kuds dzisiaj może mieć nawet ponad 20 tysięcy członków. By trafić do militarnej elity, nie należy jednak po prostu wyróżniać się umiejętnościami, ale trzeba też udowodnić wierność doktrynie islamskiej rewolucji. Członkowie Kuds zdobywają doświadczenia na poligonach w Afganistanie i Iraku. Oficjalnie wyjeżdżają tam jako pracownicy budowlani.

Jako tajemniczy dowódca pociągający za sznurki, Sulejmani swoją karierę rozpoczął od zacieśniania relacji z Hezbollahem - szyicką, proirańską organizacją terrorystyczną w Libanie. W tym czasie izraelskie wojsko okupowało południe kraju od 16 lat. Kuds wysłało swój oddział. W 2000 roku Izrael zaczął się wycofywać.

Irański reżim za pośrednictwem Kuds wspomagał szyickie ugrupowania w Arabii Saudyjskiej, Bahrajnie i Iraku. Środki szły także do sunnickiego Hamasu. Wszystko miało na celu walkę z wpływami amerykańskimi. W 2004 roku podczas walk w Iraku, setki Amerykanów zginęło od materiałów wybuchowych. Zdaniem służb były one produkowane w Iranie i wyglądały profesjonalnie, a dostarczał je właśnie oddział Kuds. Sam Sulejmani miał także zachęcać szefów syryjskiego wywiadu, by pozwalali sunnickim ekstremistom na swobodne przekraczanie granicy w celu walki z Amerykanami.

Przez swoją działalność w 2007 roku Kasem Sulejmani znalazł się na liście osób objętych sankcjami przez Stany Zjednoczone. W 2011 roku Amerykanie oskarżyli dowódcę i oddział Kuds o współpracę z meksykańskim kartelem narkotykowym w celu zamordowania saudyjskiego dyplomaty.

Najbardziej popularny Irańczyk

Po wybuchu wojny domowej w Syrii w 2011 roku, Sulejmani nakazał irackim milicjom obronę reżimu Baszara al-Assada. Zdaniem wielu to właśnie wsparcie zagraniczne - z Rosji i Iranu - pozwoliło się Assadowi na utrzymanie władzy. Szef Kuds miał także zasługi w pokonaniu Państwa Islamskiego w Iraku. To zwycięstwo sprawiło, że w oczach Irańczyków urósł do rangi bohatera narodowego. Gdyby nie ludzie jak on, nad całym regionem powiewałyby czarne flagi - mówi Mohammad Marandi, szef wydziału amerykanistyki na uniwersytecie w Teheranie.

Według sondażu przeprowadzonego przez uniwersytet w Maryland, Sulejmani jest bardziej popularny od prezydenta Hasana Rowhaniego czy ministra spraw zagranicznych Mohammada Javada Zarifiego.

Jest niski, ale ma prezencję - mówił "New Yorker" wysoko postawiony pracownik irackiej administracji. Może być dziesięć osób w pomieszczeniu, a on wejdzie i nie usiądzie z wami. Siądzie po drugiej stronie pokoju, sam. Nie mówi, nie komentuje, po prostu siedzi i słucha. A wszyscy myślą tylko o tym, co on sądzi - opowiada.

W przeszłości kilkakrotnie pojawiały się informacje o śmierci Sulejmaniego. Irański dowódca miał zginąć m.in. w katastrofie lotniczej w 2006 roku, w ataku bombowym w Damaszku w 2012 roku, czy podczas walk w Aleppo w 2015 roku. Wszystkie te informacje okazywały się jednak fałszywe.

Rozkaz zabicia Sulejmaniego wydał prezydent USA Donald Trump

Sulejmani i jeden z dowódców irackiej milicji Abu Mahdi al-Muhandis zostali w czwartek późnym wieczorem zabici w Bagdadzie w ostrzale rakietowym sił USA. Według niektórych źródeł ataku dokonano z pokładu śmigłowców wojskowych. Zginęło łącznie osiem osób, a dziewięć zostało rannych. Amerykańskie wojsko zabiło Sulejmaniego na polecenie prezydenta USA Donalda Trumpa.

Sulejmani oskarżany jest o zorganizowanie w grudniu ataku na amerykańską bazę w Iraku, w której zginął jeden obywatel Stanów Zjednoczonych. Pentagon zarzuca mu też "wyrażenie zgody na ataki na ambasadę USA w Bagdadzie, które miała miejsce w tym tygodniu".