"Sondażowe wyniki wyborów w pierwszej turze spowodowały, że prezydent Komorowski zmienił nagle zdanie o 180 stopni w sprawie JOW-ów, podatków i finansowania partii politycznych z budżetu państwa" - tak Andrzej Duda skomentował propozycję prezydenta ws. zarządzenia referendum w tych trzech kwestiach. "Do tej pory w ogóle nie było o tym mowy. Wszystkich, którzy wychodzili z inicjatywami, traktował z góry" - dodał Duda.

REKLAMA

Pytany o to, jak jego zdaniem Polacy zareagują na prezydencką propozycję dotyczącą referendum, Duda stwierdził krótko: Nie wiem, ale myślę, że Polacy są mądrzy.

Jeżeli dzisiaj w zakresie polskiej prezydentury czegoś potrzeba, to zmiany, bo tylko ona daje szansę na naprawę sytuacji - ocenił. Sprecyzował, że chodzi o zmianę jakości prezydentury, "bo można ją wykonywać zupełnie inaczej, niż to było przez ostatnie pięć lat".

Kandydat PiS powtórzył, że jest gotów rozmawiać na temat jednomandatowych okręgów wyborczych. Debata jest potrzebna, bo skoro jest duży ruch społeczny zdecydowanych zwolenników naprawy jakości polskiej polityki poprzez wprowadzenie JOW-ów, a z drugiej strony są głosy, że to zepsuje, zacementuje polską scenę polityczną, to usiądźmy i dyskutujmy. Niech przyjdą zainteresowani, eksperci, obejrzyjmy, jak to funkcjonuje w innych krajach - mówił Duda.

Pytany o zdanie w sprawie JOW-ów, przypomniał, że zostały one wprowadzone w Polsce w wyborach do Senatu. Zwrócił przy tym uwagę, że w izbie wyższej są tylko dwie partie. Trzeba się zastanowić, czy jednomandatowe okręgi wyborcze, w takiej formule, to lek na całe zło. Podyskutujmy na ten temat. Jestem otwarty na debatę, ludzie chcą takie debaty obserwować i brać w nich udział. Mówmy wreszcie o sprawach ważnych, a nie o tematach pobocznych - powiedział.

Wcześniej propozycję Komorowskiego komentowała szefowa sztabu Dudy Beata Szydło. Jak stwierdziła, Komorowski "próbuje po raz kolejny wmówić Polakom, że jest prezydentem innym, niż jest w rzeczywistości".

Na konferencji prasowej przed Pałacem Prezydenckim przypomniała m.in., że w Sejmie złożony był obywatelski wniosek o referendum ws. obniżenia wieku emerytalnego. Wtedy prezydent Bronisław Komorowski milczał i podpisywał bez zmrużenia oka ustawy, które podsuwała PO - stwierdziła wiceszefowa PiS. Dzisiaj, kiedy uzyskał fatalny wynik w wyborach prezydenckich, próbuje przekonywać Polaków, że jest prezydentem otwartym na referenda. Nagle okazuje się, że dzisiaj rano Bronisław Komorowski postanowił być innym prezydentem, który będzie popierał inicjatywy referendalne - komentowała.

Pytała, czy "to będzie tak jak w 2004 roku, kiedy PO zbierała podpisy pod inicjatywą referendalną w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych, a po wyborach te podpisy zostały zmielone i tyle z tej inicjatywy referendalnej zostało". Pod koniec 2004 roku w ramach akcji "Powiedz 4 razy TAK dla Polski" PO zebrała 700 tysięcy podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie zmian ustrojowych - Polacy mieli odpowiadać na pytania, czy chcą likwidacji Senatu, zmniejszenia liczby posłów o połowę, jednomandatowych okręgów w wyborach do Sejmu i zniesienia immunitetu parlamentarnego.

Szefowa sztabu Dudy podkreśliła także, że w Sejmie głosami koalicji rządowej odrzucone zostały obywatelskie projekty przeprowadzenia referendów ws. obniżenia wieku emerytalnego, obowiązku szkolnego dla 6-latków i dotyczące lasów państwowych.

Bronisław Komorowski zapowiedział w poniedziałek, że chce zarządzić za zgodą Senatu ogólnokrajowe referendum ws. jednomandatowych okręgów wyborczych, likwidacji finansowania partii z budżetu państwa oraz zmian w systemie podatkowym, które wprowadziłyby zasadę rozstrzygania wątpliwości prawnych na korzyść obywatela.

(edbie)