Śledztwo w sprawie nielegalnego podsłuchiwania rozmów urzędników państwowych zostanie wszczęte przez warszawską prokuraturę - dowiedział się reporter RMF FM. Decyzja zapadła po zawiadomieniach w tej sprawie złożonych przez ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza i byłego szefa GROM Dariusza Zawadkę. To osoby, których rozmowy zarejestrowano na taśmach ujawnionych przez tygodnik "Wprost".

REKLAMA

Już wczoraj do Prokuratury Generalnej wpłynął wniosek szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza o ściganie sprawcy nielegalnego podsłuchu. Sprawa trafiła do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

Kodeks karny stanowi, że grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 podlega ten, kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem specjalnym. Tej samej karze podlega, kto informację tak uzyskaną "ujawnia innej osobie". Ściganie przestępstwa następuje na wniosek pokrzywdzonego.

W ujawnionym przez "Wprost" nagraniu Sienkiewicz rozmawia w warszawskiej restauracji z prezesem NBP Markiem Belką o hipotetycznym wsparciu przez bank centralny budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS. Belka w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym. Rozmowa miała miejsce w lipcu 2013 roku. W listopadzie Rostowski został zdymisjonowany. Pod koniec maja tego roku do Rady Ministrów wpłynął projekt założeń nowelizacji ustawy o NBP.

Druga rozmowa miała miejsce na początku lutego 2014 roku. Brali w niej udział b. minister transportu Sławomir Nowak, b. wiceminister finansów Andrzej Parafianowicz oraz Dariusz Zawadka, były szef GROM-u.

(j.)