Dwie osoby zostały zatrzymane w związku z aferą podsłuchową - dowiedzieli się reporterzy śledczy RMF FM. Według naszych informacji, w całym kraju na polecenie prokuratury przeprowadzono kilkadziesiąt przeszukań.

REKLAMA

Zatrzymani to - jak dowiedzieli się dziennikarze RMF FM Marek Balawajder i Krzysztof Zasada - Krzysztof S., właściciel jednej z sieci agencji detektywistycznych, mającej przedstawicielstwa w całej Polsce, oraz Katarzyna W., pracownica agencji. Krzysztof S. zna się z Markiem F. - głównym oskarżonym w trwającym już procesie, który dotyczy afery podsłuchowej. Został już kiedyś zatrzymany wraz z nim w związku z podejrzeniem posłużenia się przez F. w jednym z sądów sfałszowanym zaświadczeniem lekarskim.

Według nieoficjalnych informacji naszych reporterów, w zeszłym roku Krzysztof S. i Katarzyna W. mieli między innymi oferować za pieniądze nagrania rozmów podsłuchanych w stołecznej restauracji Sowa&Przyjaciele.

Jak ustalili dziennikarze RMF FM, we wszystkich biurach detektywistycznych zatrzymanego przeprowadzono przeszukania - to około 30 adresów w całym kraju. Śledczy zabezpieczyli komputery i nośniki danych elektronicznych.

Krzysztof S. dla RMF FM: Jedynym powodem może być to, że znam Marka Falentę

Krzysztof S. w rozmowie z reporterem RMF FM zaprzeczył nie tylko temu, że kiedykolwiek oferował nagrania z podsłuchów, ale także temu, że w ogóle miał takie taśmy. Przekonywał, że akcja prokuratury została wszczęta na podstawie pomówień. Jedynym powodem może być to, że znam Marka F. - stwierdził i dodał, że działa w bardzo specyficznej branży, a do tego zatrudnia 150 byłych funkcjonariuszy różnych służb.

Zastanawia mnie odrodzenie tej sprawy, przecież jest zamknięta i jest w sądzie. Szukanie, rozgrzebywanie nie jest zdrowe dla nikogo - komentuje Krzysztof S.

Na pytanie, czy może chodzić o poszukiwanie nagrań, które miałyby obciążać obecnie rządzących polityków, Krzysztof S. odparł: Myślę, że takich nagrań nie ma.

(mpw)