Jak ciekawie spędzić Boże Narodzenie, nie wyjeżdżając na Seszele? Socjolog Dominik Antonowicz podpowiada reporterowi RMF FM Tomaszowi Fenske kilka oryginalnych sposobów...
Wspólne śpiewanie kolęd to zwyczaj, który powoli zanika - wraz ze zmieniającym się charakterem świąt - zauważa socjolog Dominik Antonowicz. Nie namawiamy do porzucania go, ale jeśli ktoś czuje się nieswojo w tradycyjnym, świątecznym repertuarze, nic nie stoi na przeszkodzie, by urządzić sobie zabawę ze świątecznymi klasykami popularnych wykonawców. Atmosferze świąt nie oparli się tacy artyści jak George Michael z grupą Wham!, Mariah Carey, zespół Queen, Diana Krall, John Lennon (na swój przewrotny sposób) czy - z polskich muzyków - Anna Maria Jopek.
To nie tylko świetny prezent dla najmłodszych, ale także rozrywka przeżywająca swój renesans w Europie i na świecie. W łatwy sposób można wciągnąć do zabawy także starszych członków rodziny, którzy nie czują się swobodnie w świecie komputerów i konsol. Gry pełnią nierzadko funkcję edukacyjną, mogą również nawiązywać do czasów, które lepiej pamiętają dziadkowie (np. kolejka, polegająca na... ściganiu się w kolejce do kasy w sklepie w czasach PRL). Warto odkurzyć również ćwiczące umysł Scrabble.
Napiszmy go w święta i otwórzmy za 10 lat. Niech napiszą go do siebie sami najmłodsi, a przechowają rodzice. A może niech napiszą go rodzice do maluchów, które teraz mają roczek lub dwa? List do nienarodzonych jeszcze dzieci? Wariantów jest wiele.
Możemy również rozszerzyć ten pomysł i stworzyć mini-kapsułę czasu, w którą włożymy list i zdjęcia, po czym zakopiemy ją w ogródku przed domem, na działce lub przed blokiem. Niech każdy członek rodziny zdecyduje, co do niej włożyć na pamiątkę dla przyszłych pokoleń.
Święta to prawdopodobnie najlepszy i najciekawszy czas, by zacząć pracę nad drzewem genealogicznym własnej rodziny. Wszyscy są w komplecie, większość też jest w nastroju do opowieści. Kiedyś nie było możliwości, by wygodnie gromadzić takie dane na dyskach, teraz mamy nieograniczone możliwości - mówi Dominik Antonowicz. Opowieści rodzinne warto też spisywać, pokolenie dziadków i pradziadków to już ostatnie, które pamięta czasy wojenne. Ich wspomnienia i doświadczenia są bezcenne - warto ocalić je, zanim bezpowrotnie przeminą...
To pierwsza rzecz, która przychodzi mi na myśl. Dobrze zorganizowane kalambury to inteligentna rozrywka, przy okazji łącząca się ze sporą dawką ruchu, a to po wyczynach za stołem jest bardzo wskazane - żartuje socjolog. I zauważa, że kalambury to świetna zabawa dla całej rodziny - od najmłodszych do najstarszych. Łatwo też w nią włączyć przyjaciół i znajomych.
Co roku telewizja raczy nas powtórkami, których nie możemy znieść, co roku także czekamy na filmy, które chętnie oglądamy właśnie w czasie świąt - mówi Dominik Antonowicz i radzi: jeśli pogoda nie dopisuje, zaplanujmy maraton ulubionych filmów, na których obejrzenie nie mamy zazwyczaj czasu. "Władca Pierścieni", "Harry Potter", a może "Gang Olsena"? Proszę bardzo, byle się tylko dobrze bawić.
Coraz popularniejszą (i przyjemniejszą) zabawą jest postcrossing, czyli wysyłanie sobie prawdziwych, papierowych kartek pocztowych przez ludzi z różnych zakątków globu. Chodzi tylko o sprawienie sobie radości, nic innego. Napiszemy ją po angielsku czy po polsku? A może w jednym i w drugim języku? I kto nam odpisze - Australijczyk, Kenijczyk, Białorusin, a może rodzina z Włoch? Świetna zabawa. Wszelkie niezbędne nam informacje znajdziemy w Internecie pod hasłem "postcrossing".
Pomysł można realizować i rozwijać co roku, biorąc na warsztat inną kulturę i przy okazji poszerzając naszą wiedzę o świecie. W Skandynawii prezenty przynoszą trolle, we Włoszech... wiedźma. W wielu krajach - zamiast opłatka - występuje symboliczna, odświętna chałwa lub ciasto do niej podobne. W Hiszpanii piecze się ciasto, w którym chowa się drobniutkie, symboliczne prezenty. W tradycji anglosaskiej wieszamy pończochy i czekamy na prezenty do rana. W Meksyku pod sufitem zawisa "piniata", czyli naczynie z cukierkami. Dzieci starają się ją rozbić, a później rusza wyścig w zbieraniu słodyczy.
Jeśli nie zrobiliśmy tego przed świętami, przez dwa dni wolnego mamy wystarczająco dużo czasu, by się podjąć wyzwania. Niech będzie wierną rekonstrukcją albo fantazyjną wizją - mamy pełną dowolność. Nazbierajmy gałęzi, weźmy trochę siana, przygotujmy papierowe zwierzątka. Ten czy ów dziadek na pewno chętnie pomoże wnukowi jako doświadczony architekt. A może połączymy różne dziedziny sztuki i zabawy - tradycyjna, polska szopka ze zwierzętami wykonana metodą origami?
Inspiracji mogą nam dostarczyć autentyczne szopki, które można oglądać m.in. w muzeum we Wrocławiu (tradycyjne szopki śląskie) lub w muzeum etnograficznym w Toruniu (szopki z całej Polski i nie tylko).