Prawie pięć tysięcy osób w całej Polsce oszukała grupa sprzedawców detektorów gazu, którzy podawali się za pracowników gazowni. Za rzekomo obowiązkowe czujniki pobierali zawyżone opłaty. Zdarzało się również tak, że urządzeń wcale nie montowali.

Oszuści wpadli w Ostródzie w woj. warmińsko-mazurskim. Cztery zatrzymane osoby mają na swoim koncie wyłudzenia w wysokości dwóch milionów złotych. Gang odwiedzał mieszkania podając się za pracowników zakładu gazowniczego. Proponowali montaż detektorów gazu i twierdzili, że to wymóg nowych przepisów. Twierdzili, że za brak urządzeń właściciel mieszkania będzie musiał zapłacić wysoką grzywnę.

W większości przypadków oszuści pobierali zaliczkę lub opłatę za montaż, podpisywali umowę i znikali. W niektórych mieszkaniach montowali czujniki, żeby wzbudzić zaufanie sąsiadów. Wtedy jednak brali po ok. 800 zł za urządzenie warte w rzeczywistości kilkadziesiąt złotych - informuje policja.

Wykorzystywali ludzki strach

Oszuści wybierali głównie mieszkania osób starszych. Działali w miejscowościach, w których niedawno doszło do wybuchu gazu.

Dwójka z zatrzymanych, kobieta i mężczyzna, wpadli na gorącym uczynku podczas podpisywania umowy w jednym z mieszkań. Kobieta, która posługiwała się pieczątką nieistniejącej firmy, przyznała się do zawarcia blisko tysiąca takich transakcji.

W podobnych okolicznościach funkcjonariusze z Ostródy zatrzymali jeszcze dwóch mężczyzn. W mieszkaniu jednego z nich znaleziono 5 tys. podpisanych umów na montaż detektorów po nawet dziesięciokrotnie zawyżonej cenie.