Sąd w Poznaniu skazał na 11 miesięcy więzienia Dawida J. oskarżonego o kradzież samochodów w Niemczech. W jednym z aut były trumny z ciałami. Do kradzieży doszło w październiku ubiegłego roku. Mężczyzna twierdzi, że nie wiedział co jest w pojazdach. W trakcie śledztwa ustalono, że nie doszło do nieważenia zwłok.

Sąd w Poznaniu uwzględnił wniosek Dawida J. o wymierzenie kary bez przeprowadzania rozprawy. Uznano go za winnego popełnienia przestępstwa kradzieży z włamaniem. Ma zapłacić 3 tys. złotych grzywny, oraz są zobowiązał go do naprawienia szkody na rzecz pokrzywdzonego Andreasa S. poprzez zapłatę 16 tys. zł - powiedziała Magdalena Mazur-Prus z poznańskiej prokuratury. Wyrok nie jest prawomocny. Mężczyzna przyznał się do kradzieży. Jak twierdził, doszło do niej przypadkiem. Pod koniec miesiąca w Poznaniu ruszy proces trzech innych mężczyzn oskarżonych w tej samej sprawie. Nie przyznają się oni do winy. Grozi im do ośmiu lat więzienia.

Trumny w samochodzie w Wielkopolsce

Do kradzieży pojazdów marki Mercedes Sprinter doszło w połowie października 2012 roku w Hoppegarten pod Berlinem. Wśród skradzionych samochodów było auto z trumnami, które miały trafić do krematorium w Miśni. Po tygodniu odnaleziono najpierw auto, którym transportowano zwłoki, a następnie w lesie w okolicy Królikowa (Wielkopolskie) trumny ze zwłokami. W listopadzie trumny zostały odtransportowane do Niemiec. Wcześniej przeprowadzono oględziny zwłok, które potwierdziły, że ciała nie zostały zbezczeszczone.