Jedna kasa chorych ogłosiła upadek, druga jest tego bliska. Chodzi o niemieckie prywatne instytucje, które przestają radzić sobie z finansowaniem leczenia swoich członków.

Kasa Vereinigte IKK obsługująca prawie dwa miliony Niemców stoi na skraju bankructwa. Ujawniono to ledwie kilka dni po upadku innej kasy - City BKK. W obu przypadkach podejmowany były próby cięcia kosztów głównie administracyjnych, ale okazuje się, że to za mało.

Niemieckie kasy chorych, często stawiane za wzór przez zwolenników wprowadzenia prywatnych kas do polskiej służby zdrowia, mają problemy. Rosną koszty leczenia, a Niemcy nie chcą płacić wyższych składek. Niektóre instytucje zdecydowały się na podwyżkę opłat, ale tracą klientów i kółko się zamyka.

To dowód na to, że mimo różnych form obsługi służby zdrowia w różnych krajach, największym problemem zawsze są pieniądze.