Europoseł PiS Jacek Kurski ma na billboardach przeprosić b. prezesa PZU Cezarego Stypułkowskiego za sugerowanie jego udziału w tzw. aferze billboardowej z 2005 r. - orzekł warszawski Sąd Okręgowy. To bezprecedensowa forma przeprosin za naruszenie dóbr osobistych.

Sąd uwzględnił główną część pozwu Stypułkowskiego wobec europosła. Jego decyzja jest jednak na razie nieprawomocna. Zgodnie z wyrokiem Kurski ma na miesiąc wynająć 5 billboardów (po dwa w Gdańsku i w Warszawie oraz jeden w Olsztynie), na których odpowiednio dużymi literami przeprosi Stypułkowskiego.

To bezprecedensowe rozstrzygnięcie ma na celu rzeczywiste naprawienie skutków naruszenia dóbr osobistych mego klienta przez dotarcie do jak najszerszego kręgu odbiorców zniesławiającej wypowiedzi - powiedziała mec. Barbara Kardynia-Bednarska, która reprezentuje Stypułkowskiego.

Ponadto Kurski ma przeprosić w TVN Stypułkowskiego za zarzucenie mu, że spowodował wypadek drogowy z trzema ofiarami śmiertelnymi oraz wpłacić 10 tys. zł na cel społeczny (w pozwie żądano 30 tys.). Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie wypadku, uznając że Stypułkowski nie był jego sprawcą.

Kurski, którego nie było na ogłoszeniu wyroku, może się odwołać do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. W procesie wnosił o oddalenie pozwu, powołując się na "obronę społecznie uzasadnionego interesu".