Przez trzy dni tornada i zamiecie śnieżne nękały Izraeel, Zachodni Brzeg i Strefę Gazy. Te załamania pogody, nienaturalne dla Bliskiego Wschodu, wyrządziły wiele szkód. Życie powoli wraca do normy, ale nadal wiele dróg jest nieprzejezdnych.

Ulice Jerozolimy tonęły w śniegu, który utrudniał normalne funkcjonowanie mieszkańcom Izraela i pobliskich miast. Zima zaatakowała Jordanię i Syrię, w których policja i służby drogowe pomagały odkopywać i uruchamiać samochody, zablokowane w śniegu. Po odśnieżeniu jednego pasa magistrali między Jerozolimą a Tel Awiwem dopuszczono do ruchu pojazdy transportu publicznego i karetki pogotowia.

Dziesiątki miejscowości w paśmie wzgórz i gór ciągnących się przez Izrael i obszary Zachodniego Brzegu z północy na południe, śnieg całkowicie odciął od reszty świata. Trzej mieszkańcy jednego z osiedli Beduinów na pustyni Negew, nie przeżyli ulew i zamieci - utonęli w gwałtownie wzbierającym potoku.

Od lat nie było na tych terenach takiej "klęski śniegu". Rząd Izraela wezwał wojsko do pomocy w usuwaniu skutków zimy, która w bardzo wielu miejscach spowodowała powodzie, poważne uszkodzenia dróg i przerwy w dostawach prądu. W niedzielę rano elektryczności nie miało 14 000 domów w Izraelu.

Splądrowana ulewami i sztormami Strefa Gazy, po kilkudziesięciodniowej przerwie otrzymała od Izraela - mimo nadal trwających tam konfliktów - ropę naftową, dzięki której wznowiła pracę tamtejsza elektrownia. Włączenie prądu pozwoliło uruchomić pompy w celu usunięcia wody z zalanych przez gwałtowną powódź domów na północy Strefy.

Jak poinformowały organizacje ONZ-owskie niosące pomoc Palestyńczykom w Strefie Gazy, z zalanych obszarów ewakuowano 10 000 osób. Islamski Hamas rządzący w Strefie Gazy podaje natomiast liczbę 40 000 ewakuowanych.

(k)