"Nie wykluczam, że w czwartek na Wiejskiej premier Donald Tusk zabierze głos w sprawie działań po tragedii smoleńskiej" - ujawnia w rozmowie z Romanem Osicą minister sprawiedliwości. W czwartek Jarosław Gowin będzie odpowiadał w Sejmie na pytania posłów.

Roman Osica: Czy pozwie pan sędziego Milewskiego za to, co powiedział na naszej antenie, że naciskał pan na niego?

Jarosław Gowin: Na posiedzeniu Krajowej Rady Sądownictwa pan prezes Milewski pośrednio temu zaprzeczył. Powiedział, że jedyną informacją, którą on podpisał swoim nazwiskiem, otrzymała Krajowa Rada Sądownictwa, gdzie nie ma takiego zarzutu.

Ale u nas na antenie panie ministrze prezes Milewski powiedział wprost: pan minister Gowin na mnie naciskał. Wyjaśnię więcej szczegółów później, natomiast dodał jeszcze, że było kilka kopii tego pisma, ale pismo zostawmy.

Rozumiem, że pan prezes Milewski wycofał się z zarzutów pod moim adresem. Jeżeli je podtrzyma, to sprawa skończy się natychmiast w sądzie, dlatego że występowanie przeze mnie o akta w jakiejkolwiek z toczących się spraw, i to jeszcze rozumiem te akta miałyby zostać mi dostarczone osobiście, to by oznaczało łamanie prawa.

Czy sędzia Milewski powinien być dalej sędzią? Jakie jest pana wewnętrzne przekonanie?

Nie powinien i nie będzie prezesem. To należy do mnie. Co do tego, czy powinien być dalej sędzią to już jest decyzja środowiska sędziowskiego, orzecznika dyscyplinarnego i sądu dyscyplinarnego. W tym momencie nie chcę się na ten temat wypowiadać, żeby nie powstało wrażenie, że wywieram jakiś - nie w sensie dosłownym - nacisk, ale nacisk moralny.

Panie ministrze, porozmawiajmy o czwartkowej informacji pana przed parlamentem. Jest pan relatywnie krótko ministrem. Kto panu przygotowuje te informacje?

Nie ukrywam, że jestem zaskoczony charakterem pytań klubu Prawa i Sprawiedliwości. To są pytania dotyczące funkcjonowania ministerstwa sprawiedliwości w poprzedniej kadencji, kiedy nie ja byłem ministrem. Ale rozumiem, że pytania dotyczą urzędu a nie osoby. Od rana moi współpracownicy, z moim udziałem, przygotowują odpowiedzi na te pytania i postaram się w czwartek odpowiedzieć najbardziej rzetelnie jak potrafię.

Pani marszałek Kopacz zaprosiła Andrzeja Seremeta, Prokuratora Generalnego. Czy skorzysta pan z jego wiedzy?

Myślę, że przede wszystkim parlament powinien skorzystać z jego wiedzy, dlatego że on jest właściwym adresatem tych pytań. To on był przełożonym prokuratorów, tak naprawdę to on ma, a nie ja ma wiedzę i formalne podstawy do tego by mówić o tej sprawie.

Czy jeszcze ktoś z ministrów zabierze w czwartek głos w ramach tej pana informacji?

Ja tego nie planuję, ale nie wykluczam, że ktoś z ministrów może chcieć zabrać głos, ale to już będzie suwerenna decyzja danego ministra.

Czy z pana wiedzy wynika, że również podczas tej informacji będzie obecny premier i czy ewentualnie zabierze głos?

Z mojej wiedzy wynika, że pan premier będzie obecny. Nic mi nie wiadomo na temat tego, by miał zabrać głos. Nie wykluczam tego, ale wiedzy nie mam.

Jeszcze wróćmy do tematu ekshumacji i całego szumu wokół tego tematu. Pani Szmajdzińska zarzuca Naczelnej Prokuraturze Wojskowej, że ta przestała spotykać się z rodzinami ofiar smoleńskich. Kiedyś takie spotkania były bardzo cykliczne, teraz od roku takich spotkań nie ma. Czy to jest błąd NPW?

Rozumiem cierpienie rodzin ofiar, ale chyba nie ma powodu bym komentował działania Naczelnej Prokuratury Wojskowej, która w żadnym stopniu mnie nie podlega.

A czy pana zdaniem wszystkie nowe wnioski, które będą trafiały do prokuratury wojskowej, a na pewno będą, powinny być toczone w odrębnym śledztwie?

Nie, nie widzę podstaw. Do tego, myślę, że doprowadziłoby to do dużego opóźnienia śledztwa.

A co do jeszcze Andrzeja Seremeta i jego trwania przy decyzji, żeby śledztwa ws. Amber Gold cały czas było prowadzone w Gdańsku. Jak pan ocenia jego decyzję i to, że Andrzej Seremet nie zmienia zdania i twierdzi, że właśnie Gdańsk powinien takie śledztwo prowadzić.

To jest suwerenna decyzja Prokuratora Generalnego. Ja szanuję jego autonomię. Gdybym ja był Prokuratorem Generalnym, śledztwo zostałoby przeniesione do innego okręgu.