Wprowadzone w ramach ostatniej nowelizacji ustawy o systemie oświaty (przegłosowanej w Sejmie 29.12.2015 r.) rozwiązania, w sposób istotny zwiększyły kompetencje kuratorów oświaty oraz równocześnie obniżyły stawiane kandydatom na to stanowisko wymagania. Gdyby w naszym życiu publicznym obowiązywała jakaś logika, to naturalnie w takiej sytuacji wymagania stawiane kandydatom powinny zostać podwyższone. Dodatkowo z komisji konkursowej usunięto przedstawicieli samorządu wojewódzkiego, pozostawiając w niej przedstawicieli ministra edukacji i wojewody (w sumie pięć osób) oraz związków zawodowych. W efekcie cała procedura konkursowa - już w kontekście takiego składu komisji - stała się fikcją, gdyż przedstawiciele administracji rządowej w istocie decydują o obsadzie tego stanowiska. Rodzi się pytanie, po co w takim razie konkurs, czy nie byłoby uczciwiej, aby minister edukacji po prostu mianował kuratora oświaty, gdyż i tak jego głos jest w tej sprawie decydujący.

Wprowadzone w ramach ostatniej nowelizacji ustawy o systemie oświaty (przegłosowanej w Sejmie 29.12.2015 r.) rozwiązania, w sposób istotny zwiększyły kompetencje kuratorów oświaty oraz równocześnie obniżyły stawiane kandydatom na to stanowisko wymagania. Gdyby w naszym życiu publicznym obowiązywała jakaś logika, to naturalnie w takiej sytuacji wymagania stawiane kandydatom powinny zostać podwyższone. Dodatkowo z komisji konkursowej usunięto przedstawicieli samorządu wojewódzkiego, pozostawiając w niej przedstawicieli ministra edukacji i wojewody (w sumie pięć osób) oraz związków zawodowych. W efekcie cała procedura konkursowa - już w kontekście takiego składu komisji - stała się fikcją, gdyż przedstawiciele administracji rządowej w istocie decydują o obsadzie tego stanowiska. Rodzi się pytanie, po co w takim razie konkurs, czy nie byłoby uczciwiej, aby minister edukacji po prostu mianował kuratora oświaty, gdyż i tak jego głos jest w tej sprawie decydujący.
Zdjęcie ilustracyjne /Tomasz Gzell /PAP

Dziwne decyzje krakowskiej komisji konkursowej

Piszę ten tekst po przeczytaniu w sobotnim "Dzienniku Polskim" informacji o odrzuceniu przez komisję konkursową, powołaną do przeprowadzenia konkursu na stanowisko małopolskiego kuratora oświaty, z powodów formalnych trzech z czterech kandydatów. Jedyna pozostawiona w konkursie kandydatka to osoba od wielu tygodni traktowana jako pewny kandydat na to stanowisko z powodu swoich silnych afiliacji politycznych. Odrzuceni kandydaci mieli przedstawić wadliwą bądź niepełną dokumentację konkursową. W jednym przypadku pojawia się np. zarzut braku notarialnego poświadczenia jednego z przedłożonych dokumentów. Cała sprawa wygląda co najmniej dziwnie i może wskazywać na uniemożliwienie kontrkandydatom "żelaznej" kandydatki zaprezentowanie się przed komisją konkursową.

Tak kiedyś było

W tej sytuacji warto przypomnieć, jak wyglądała procedura konkursowa, w ramach której wyłoniony został wojewódzki kurator oświaty w Krakowie w roku 1990 (konkurs trwał od początku maja do pierwszych dni czerwca). Zastosowano wówczas absolutnie oryginalne rozwiązanie trzyetapowego konkursu. Jego pierwszym etapem była analiza dokumentacji konkursowej poszczególnych kandydatów (było ich jedenastu), ze szczególnym zwróceniem uwagi na przygotowany przez nich program działań na stanowisku kuratora. Drugi etap stanowił najbardziej interesującą część, gdyż było to otwarte, publiczne przesłuchanie kandydatów. Odbyło się ono w sali obrad Rady Miasta Krakowa, trwało prawie sześć godzin, w trakcie których każda z ponad stu obecnych na sali osób mogła zadać pytanie kandydatom, jak również każdy z nich musiał zaprezentować swoje pomysły na kierowanie wojewódzką oświatą. W ten sposób mieliśmy absolutnie przejrzystą procedurę. Naturalnie komisja konkursowa była obecna w trakcie owego publicznego przesłuchania i na jego zakończenie podjęła oraz ogłosiła decyzję o dopuszczeniu do ostatniego etapu trzech z sześciu kandydatów, uczestniczących w tej fazie konkursu. W ostatnim etapie kandydaci odpowiadali na pytania członków komisji konkursowej oraz rozwiązywali zadania z zakresu zarządzania oświatą. Warto dodać, że w składzie komisji konkursowej obok przedstawicieli ministra edukacji, wojewódzkiej administracji i związków zawodowych był również przedstawiciel Społecznego Towarzystwa Oświatowego (w komisji nie mogło być przedstawicieli samorządu terytorialnego, gdyż dopiero 27.05.1990 r. odbyły się pierwsze wybory samorządowe). W tak skonstruowanej procedurze konkursowej w sposób maksymalny starano się zwracać uwagę na merytoryczne kompetencje kandydatów. Trzeba zaznaczyć, że w pierwszym etapie odrzucano kandydatów głównie z powodu bardzo niskiej jakości przedstawionych przez nich programów działania. Jednak każdy z nich miał prawo do odwołania, czego obecna procedura nie przewiduje. Jeszcze dzisiaj wiele osób pamięta owo publiczne przesłuchanie i szereg bardzo trudnych pytań, które zostały zadane kandydatom. Przypomnę - na sali mógł znaleźć się każdy zainteresowany przebiegiem konkursu i mógł zadać pytanie.

Wielka szkoda, że nigdy później takiego rozwiązania nie zastosowano, a kolejne konkursy na kuratora małopolskiego od 2002 r. od samego początku miały jasno określonego faworyta (z jednym wyjątkiem), który kuratorem zostawał. Nigdy jednak nie doszło jeszcze do sytuacji, aby komisja konkursowa na etapie formalnego przeglądania dokumentacji konkursowej odrzuciła wszystkich kontrkandydatów "żelaznego" faworyta. W tej sytuacji mogą pojawiać się rozmaite wątpliwości. Gdyby można publicznie przesłuchać kandydatów, poznać ich programy działania to z całą pewnością uniknęlibyśmy dość naturalnie w takiej sytuacji narzucającego się stwierdzenia, że konkurs jest jedynie pewnego rodzaju teatrem, a decyzje zapadają poza sceną. Skądinąd to, że do konkursu nie zgłasza się wielu wybitnych małopolskich dyrektorów i nauczycieli (podobnie dzieje się w całej Polsce) dość dobitnie świadczy o tym, że mamy do czynienia z bardzo mocnym upolitycznieniem oświatowej administracji.

Rola kuratora oświaty

Tymczasem trzeba do znudzenia powtarzać, że kurator oświaty nie powinien być tylko bezrefleksyjnym wykonawcą poleceń ministra edukacji, ale również powinien umiejętnie współpracować z prowadzącymi oświatę samorządami. Dobrze pracujące kuratorium winno być autentycznym eksperckim centrum oświatowym w województwie, inspirującym dyrektorów i nauczycieli do coraz lepszej pracy. Nie można zapominać, że kurator musi współpracować z lokalnymi władzami samorządowymi o bardzo różnym kolorycie politycznym i jeżeli będzie tylko wiernym, partyjnym żołnierzem ministra to taka współpraca będzie bardzo utrudniona. Oprócz tego kurator winien pamiętać, że jego zadania dalece wykraczają poza troskę o warunki pracy nauczycieli i należy go rozliczać z jakości pracy regionalnej oświaty. W tym miejscu można przypomnieć, że w latach dziewięćdziesiątych XX w. corocznie pracę kuratora opiniował sejmik wojewódzki i w przypadku negatywnej opinii mógł on zostać odwołany. Tymczasem obecnie przedstawiciele samorządu nie są obecni nawet w składzie komisji konkursowej wyłaniającej kuratora.

Porównanie konkursu na stanowisko kuratora z roku 1990 i obecnie stanowi smutną ilustrację zmian, jakie miały miejsce w tym obszarze polskiej administracji publicznej. Jeżeli mówimy o zawłaszczaniu naszego życia przez partie polityczne, to w tym przypadku mamy bardzo wyraźne potwierdzenie tej tendencji. Stąd też należy skończyć z udawaniem, że kurator wyłaniany jest w drodze konkursu i ustalić, że mianuje go minister edukacji w porozumieniu z wojewodą. Będzie to w istocie zgodne z obecnie obowiązująca sytuacją.