W Turcji upamiętniono w niedzielę drugą rocznicę udaremnienia wojskowego zamachu stanu, którego celem było obalenie prezydent Recepa Tayyipa Erdogana. Podczas zajść w nocy z 14 na 15 lipca 2016 roku śmierć poniosło 250 osób, a ponad 1400 zostało rannych.

Nie zapomnimy 15 lipca (2016 roku) i nie pozwolimy, aby o tym zapomniano - powiedział Erdogan podczas lunchu w Ankarze z krewnymi ofiar. Wcześniej w jednym ze stołecznych meczetów odbyły się uroczystości religijne - informuje AFP. 

Wieczorem Erdogan ma być w Stambule, gdzie wygłosi przemówienie w pobliżu mostu nad cieśniną Bosfor, nazwanego Mostem Męczenników 15 lipca, który przed dwoma laty opanowali puczyści.

Dzień 15 lipca został w Turcji ogłoszony świętem państwowym. W całym kraju Turcy odwiedzali groby ofiar nieudanej próby puczu, a stacje telewizyjne transmitowały najbardziej uderzające obrazy z nocy z 15 na 16 lipca 2016 roku, jak np. wystosowany przez Erdogana przy użyciu smartfona apel do narodu o przeciwstawienie się zamachowcom i wyjście na ulice. 

Krwawe starcia


Zbuntowanym żołnierzom przeciwstawiły się lojalne wobec rządu siły i tysiące ludzi, którzy wyszli na ulice Ankary i Stambułu. Zbombardowany został przez zamachowców m.in. gmach parlamentu, zaatakowano dowództwa wojsk, policji i służb specjalnych. Puczyści zatrzymali m.in. szefa sztabu generalnego, weszli do redakcji prasowych i telewizyjnych, a także siedzib rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). Doszło do krwawych starć z udziałem zbuntowanych oddziałów z jednej strony, a z drugiej - żołnierzy i policjantów wiernych rządowi oraz kilkudziesięciu tysięcy Turków, którzy wyszli na ulice z flagami. 

AFP zwraca uwagę, że dwa lata po tym, jak Erdogan doświadczył najbardziej brutalnej formy kontestacji swojej władzy, wydaje się potężniejszy niż kiedykolwiek.

Pozostający u władzy - najpierw jako premier, a następnie jako prezydent - Erdogan został ponownie wybrany na szefa państwa 24 czerwca, wygrywając wybory w pierwszej turze z wynikiem 52,6 proc. głosów. Na mocy nowej konstytucji, popartej przez nieznaczną większość w ubiegłorocznym referendum, prezydent Turcji uzyskał szerokie uprawnienia. Będzie jednocześnie stał na czele rządu, będzie mógł tworzyć nowe ministerstwa, a także usuwać urzędników państwowych - wszystko bez zgody parlamentu.

Reuters pisze, że zwolennicy Erdogana widzą w zmianie systemu władzy jedynie nagrodę dla lidera, który postawił wartości islamskie w centrum życia publicznego, broni ludzi pracy i nadzoruje silny wzrost gospodarczy. Przeciwnicy twierdzą zaś, że zmiany prowadzą do autorytaryzmu i odsuwają Turcję od zachodnich wartości, demokracji i wolności słowa. Oskarżają Erdogana o erozję świeckich instytucji.

W następstwie udaremnionego zamachu stanu Z 2016 roku tureckie władze regularnie dokonują aresztowań. Według ONZ od tego czasu zatrzymano już w sumie 160 tys. osób i zwolniono z pracy prawie taką samą liczbę funkcjonariuszy publicznych. Spośród tej grupy 50 tys. osób jest formalnie oskarżonych i przetrzymywanych w więzieniu na czas procesu. 

Zachodni sojusznicy Turcji i organizacje obrońców praw człowieka potępili skalę represji w tym kraju; krytycy Erdogana twierdzą, że wykorzystuje on zamach stanu jako pretekst do zdławienia oporu przeciwników politycznych. Erdogan temu konsekwentnie zaprzecza. Prezydent i jego partia utrzymują, że pewne środki są niezbędne do zwalczania zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego. 


(nm)