Ostatnio zacząłem zastanawiać się, czy sytuację polityczną w Polsce, można traktować jeszcze poważnie? Czy należy się martwić o własną ojczyznę, czy też zacząć się śmiać? Niemieckie media niemal codziennie alarmują, że polska demokracja jest poważnie zagrożona. Korupcja, brak politycznego wychowania, ciągłe skandale, to jedyne informacje, jakie napływają z Polski.

W miniony weekend dziennik "Der Tagesspiegel" napisał, że sytuacja w Polsce, przypomina wydarzenia na Ukrainie. Dziennikarze nie ukrywają, że za wschodnią granicą (w Polsce) mamy do czynienia z zamachem stanu. Gdybym nie śledził polskich mediów, gdybym był oderwany od rzeczywistości i czytałbym tylko i wyłącznie niemiecką prasę, odniósłbym wrażenie, że nasz kraj zaraz się rozsypie. Moi znajomi ciągle mnie pytają, co sie dzieje w mojej ojczyźnie? A ja wzruszam tylko ramionami, bo w kilku słowach trudno wytłumaczyć to wielkie polityczne zawirowanie. Ostatnio staram sie jedynie im przekazać, że nie wszyscy Polacy zwariowali. Jeżeli ktoś tu szaleje, to tylko politycy.

Polityczny kryzys, ciągłe afery byłby dobrym materiałem na kolejny film dla tworców Jamesa Bonda. Czemu nie? Skoro niemiecka prasa pisze, że Polska staje się poważnym problemem dla Uni Europejskiej i NATO, brytyjski agent mógłby się zająć ratowaniem sytuacji. Wrogów mógłby mieć tu wielu. Miałbym nawet propozycję, kto w kolejnym filmie mógłby stać się dziewczyną Bonda. Pomyślałem o Renacie Beger. Ma już sporo doświadczenia w walce ze złem. Potrafi montować kamery w hotelowych pokojach, chce ujawniać prawdę, prowadząc różnego rodzaju prowokację. To nie wszystko. Bond lubi kobiety, które pociągają, a przecież posłanka Samoobrony, lubi seks „jak koń owies“ Zatem para ta pasowałaby do siebie idealnie. Twórcy Bonda mieliby też wiele okazji, by sfilmować spektakularne akcje. W końcu filmy o agencie 007 są pełne absurdalnych sekwencji. Bond mógłby ścigać się z polskimi politykami demolując Warszawę na trasie Wiejska – Pałac Prezydencki – Urząd Rady Ministrów. No cóż, ale są to tylko i wyłacznie moje przemyślenia.

Ale co przyniesie kolejny tydzień? Aż strach otwierać niemieckie gazety, bo w nich znów będą się z nas naśmiewać. Komentatorzy podkreślają, że w naszym kraju szykuje się brutalna kampania wyborcza. Pytanie pozostaje jedno... w jakim kierunku pójdzie ta kampania? Czy politycy będą się bić między sobą? A może znów trzeba będzie wykorzystać antyniemieckie argumenty, by przyciągnąć wyborców? Mam nadzieję, że nie. Bo stosunki między sąsiadami i tak są już w kiepskim stanie. Ale to już temat na kolejne przemyślenia.