Tłumy berlińczyków i turystów, w tym bardzo wielu z Polski, odwiedzają w drugą niedzielę Adwentu jarmarki świąteczne w stolicy Niemiec. Nie odstraszają ich ograniczenia związane z pandemią koronawirusa. Jeśli trzeba stoją w długich kolejkach, żeby tylko wypić grzane wino podczas Weihnachtsmarkt.

Niemcy odmierzają czas przed świętami Bożego Narodzenia kolejnymi niedzielami Adwentu. 5 grudnia wypadła druga taka niedziela. Nawet gdyby ktoś o tym zapomniał, to berlińczycy mu przypomną, życząc na przykład na pożegnanie po krótkiej pogawędce z nieznajomym w metrze "szczęśliwej drugiej niedzieli Adwentu". A skoro Adwent, to trzeba się wybrać na Weihnachtsmarkt - jarmark bożonarodzeniowy. Tradycja tych jarmarków sięga w Niemczech XIV wieku.

W zeszłym roku ogromnie popularne jarmarki nie odbywały się z powodu pandemii koronawirusa. W tym roku w wielu regionach RFN również je odwołano w związku ze szczytem wyjątkowo dotkliwej czwartej fali pandemii Covid-19. Berlin jeszcze się trzyma, choć oczywiście wprowadzono ograniczenia.

Na pięknym, położonym kilka kroków od Friedrichstrasse placu Gendarmenmarkt, otoczonym z trzech stron imponującymi budynkami Katedry Niemieckiej, Katedry Francuskiej i Konzerthausu, odbywa się jeden z najpopularniejszych berlińskich jarmarków. W białych namiotach kupimy i wypijemy grzane wino, piwo, zjemy jabłka w lukrze i gofry, sękacze i strucle albo prawdopodobnie najdłuższe na świecie pieczone kiełbaski. Można też kupić wyroby rzemieślników, często naprawdę dużej urody, i wielkie lukrowane pierniki w kształcie serca ze stosownymi do świątecznych okoliczności napisami.


Jarmark tylko dla zaszczepionych i ozdrowieńców

Ogromna choinka wabi przechodniów z daleka swoim blaskiem na Gendarmenmarkt, ale jest to blask nieco zwodniczy. W tym roku bowiem wstępu na Weihnachtsmarkt strzegą punkty kontroli paszportów covidowych i zaświadczeń o wyzdrowieniu po Covid-19 - jarmark odbywa się w reżimie 2G. Przed każdym z tych punktów ustawiały się w niedzielę wieczorem kilkusetosobowe kolejki. Widać stęsknionych za jarmarkiem na najpiękniejszym placu stolicy berlińczyków nie jest w stanie zniechęcić nawet godzina czekania w temperaturze oscylującej w okolicach zera.

Wiele swobodniej jest w centrum zachodniej części Berlina, na jarmarku pod kościołem Pamięci na Breitscheidplatz, gdzie obowiązują przepisy 3G: odwiedzający muszą być w pełni zaszczepieni, mieć negatywny wynik testu lub wyzdrowieć po koronawirusie. Tu żadnych punktów kontroli nie ma, a policja ustawia się w kolejce po przysmaki razem ze zwiedzającymi.

To właśnie na Breitscheidplatz w 2016 roku doszło do zamachu terrorystycznego. Rozpędzona ciężarówka prowadzona przez Tunezyjczyka wjechała w bawiący się tłum; zginęło 12 osób. Pamięć o ofiarach wciąż jest żywa - w niedzielę na schodach pod kościołem ustawiono fotografie ofiar, paliły się znicze. Zamachowcowi nie udało się zabić ducha tego miejsca - zawsze tętniącego życiem, a w czasie poprzedzającym Boże Narodzenie szczególnie radosnego.

Wśród gości - tłumy Polaków

W cieniu wieży zniszczonego w czasie II wojny światowej kościoła Kaiser-Wilhelm-Gedaechtniskirche ustawiono kilkadziesiąt straganów z grzanym winem, jedzeniem, rękodziełem. Zachwycają świąteczne dekoracje. Dla dzieci są też karuzele.

W tłumie gości jarmarku nawet częściej niż niemiecki słychać było w niedzielę język polski. Najwyraźniej Polaków nie odstraszyły obowiązujące nowe, surowsze zasady wjazdu do Niemiec z Polski, która została uznana za obszar wysokiego ryzyka epidemicznego. To już tradycja, że mieszkańcy województw graniczących z Niemcami przyjeżdżają do Berlina na słynne jarmarki.

Trzeba przyznać, że co jak co, ale Niemcy potrafią stworzyć świąteczną atmosferę - mówi rodzina, która przyjechała z Goleniowa pod Szczecinem. Bywali tu już w poprzednich latach.

Z zamkniętymi oczami trafimy na Weihnachtsmarkt, kierując się tylko zapachem grzanego wina i słodyczy - zapewniają. Zabiorą ze sobą oryginalne szklanki, w których podaje się grzane wino. Jest na nich data i nazwa jarmarku, trzeba zapłacić kilka euro kaucji, ale warto. Będzie pamiątka, no i idealnie nadadzą się do grzańca wykonanego w domowych warunkach.

Z blasku jarmarku na Breitscheidplatz wchodzi się w ozdobioną tysiącami lampek reprezentacyjną ulicę Kurfuerstendamm (Ku’damm). Berlin reklamuje ją jako "najdłuższą w Europie iluminację uliczną na Boże Narodzenie" - 140 tys. lampek oświetla czterokilometrowy trakt.

Światła są symbolem naszego (...) optymizmu w tych trudnych czasach - mówił burmistrz Berlina Michael Mueller inaugurując iluminację.

Berlin błyszczy na święta, ale będą to kolejne święta w pandemii, która najwyraźniej nie zamierza odpuszczać. Nawet w Adwencie. W niedzielę poinformowano o 42 055 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem w Niemczech.