„Milczenie jest argumentem nie do obalenia“ — napisał wybitny niemiecki prozaik Heinrich Böll. Niech ta niemota będzie symptomem niepewnej politycznej przyszłości w związku z niedzielnymi wyborami do Bundestagu.

Ciężko będzie się chyba przyzwyczaić do braku Angeli Merkel w niemieckiej i europejskiej polityce. Czy to się komuś podobało czy nie, pani kanclerz odgrywała ogromną rolę i na wewnętrznej, i na zewnętrznej scenie. Czasami miało się wrażenie, że Unia Europejska to teatr jednej reżyserki. Reszta to albo aktorzy, nawet jeśli w gwiazdorskich rolach jak Emmanuel Macron, albo zwykli widzowie, nawet jeśli aspirowali do grania na scenie, choćby jako halabardnicy. 

Spójrzmy prawdzie w oczy, nasi rządzący nie weszli do teatralnej trupy pod wodzą Berlina i chyba nie bardzo chcieli, decydując się na drobną kreację w off-off-Broadway, niewielkim, amatorskim, amerykańskim zespole kierowanym przez Donalda Trumpa, tego politycznego Andy'ego Warhola w pomarańczowej peruce i reżyserskiej czapeczce ze śmiesznym napisem: "Make America Great Again"? 

Bo Trumpa w Ameryce już wyrugowano. A Merkel znajdzie się lada chwila na niemieckiej partyjnej emeryturze.

I co dalej? Co dalej Polsko? - że patetycznie zapytam.

Gdy mamy dwa wyłomy, dwie spore dziury. 

Bowiem Bidena - sorry Gregory - poważnie traktować się nie da. Globaliści, którzy odbili władzę w Waszyngtonie, pewnie już oglądają się za następcą (zastępcą) schorowanego rezydenta Białego Domu. Na razie Stany już bez zachowywania żadnych pozorów rządzone przez Deep State (Głębokie Państwo), sprzedają atomowe łodzie podwodne Australii, wywołując wojnę (na słowa) z Francją. Jednak ważniejsza jest inna kwestia. Czy uzbrojona Canberra może posłużyć do konfrontacji, dać się wciągnąć w wojnę Waszyngton-Pekin? Kto wie? Wszystko jest na tym niepewnym świecie możliwe.

Dlatego ekspertka, pytana przeze mnie o niedzielne wybory parlamentarne w Niemczech, podkreślała wagę geopolityki, spraw globalnych. A tak lokalnie? Odchodzi królowa Angela ... kto będzie władcą w Berlinie po Merkel? Równie charyzmatycznej postaci nie widać. Niemcy zdecydują o następcy dotychczasowej przywódczyni w niedzielę 26 września. 

Kto wygra? Chadecja Armina Lascheta? Socjaldemokraci Olafa Scholza ? A może Zieloni Annaleny Baerbock ? Czy któreś z tych nazwisk wbije nam się kiedyś w świadomość (i podświadomość)? We wstępie do wywiadu zacytowałem aktualny sondaż poparcia. A rozmawiałem z Joanną Marią Stolarek – dyrektor warszawskiego biura Fundacji im. Heinricha Bölla, bliskiej Partii Zielonych. 

Rozmawiałem najpierw o literackim patronie, Nobliście, autorze świetnych powieści przetłumaczonych na język polski np. "Utracona cześć Katarzyny Blum" czy "Opiekuńcze oblężenie". Potem panią Joannę zapytałem już o samą politykę, w tym o możliwe koalicje oraz ich kolory. Jednak odpowiedzią było coś w rodzaju Böllowskiego milczenia. Ból! - pomyślałem, ale umówiłem się z ekspertką na kolejne spotkanie w przyszłym, już powyborczym tygodniu.