28 września Sąd Rejonowy w Gdańsku ogłosi wyrok w procesie trzech mężczyzn, oskarżonych o znieważenie i uszkodzenie pomnika ks. Henryka Jankowskiego. Ich proces zakończył się w poniedziałek.

Prokurator Mariusz Skwierawski wniósł o wymierzenie oskarżonym Michałowi Wojcieszczukowi, Rafałowi Suszkowi i Konradowi Korzeniowskiemu (zgodzili się na podanie danych osobowych) kar po roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na dwa lata. Domaga się także wymierzenia każdemu z mężczyzn po 7 tys. zł grzywny oraz finansowego pokrycia w sposób solidarny spowodowanej szkody.

Miało tu miejsce nocne obalenie pomnika, które jawi się jako niebezpieczny precedens. Należy podkreślić stanowczo, że na takie zachowania nie ma przyzwolenia. W innym przypadku dojdziemy do sytuacji, że każdy pomnik w Polsce tylko dlatego, że jest z jakiś przyczyn obiektem uzasadnionej czy nieuzasadnionej niechęci, stanie się przedmiotem ataku potencjalnych naśladowców - mówił prokurator Skwierawski. Zaznaczył, że ważne jest, aby "dać wyraźny sygnał, że takie postępowanie nie popłaca i spotka się z zasłużoną i sprawiedliwą karą".

Obrońca oskarżonych mężczyzn Radosław Baszuk domagał się ich uniewinnienia.

Przyjęcie przez prokuraturę kwalifikacji czynu jako “występku o charakterze chuligańskim bez powodu lub oczywiście z błahego powodu" uważam za obraźliwe i obelżywe wobec oskarżonych i wobec prawa. Czy to, że w centrum Gdańska jeszcze w 2019 r. po tym wszystkim, co wcześniej powiedziano i napisano, sprzeciw wobec czczenia w przestrzeni publicznej pedofila, antysemity i SB-eckiego donosiciela uznajecie za “powód oczywiście błahy"? Jeżeli tak, to istotnie funkcjonujemy w dwóch różnych porządkach aksjologicznych - ocenił adwokat.


Ten pomnik, który stał na skwerze to symbol nienawiści, zła, krzywdy ludzkiej. Nie potrafiłbym sobie wyobrazić spaceru po Gdańsku, patrząc na tę bryłę, będąc ofiarą tego człowieka - mówił w ostatnim słowie oskarżony Konrad Korzeniowski.

Do przewrócenia pomnika ks. Henryka Jankowskiego stojącego niedaleko kościoła św. Brygidy w Gdańsku doszło w nocy z 20 na 21 lutego 2019 r.

Michał Wojcieszczuk, Rafał Suszek i Konrad Korzeniowski przyczepili do pomnika linę i przewrócili go na przygotowane wcześniej opony samochodowe. Sama postać kapłana nie uległa uszkodzeniu, zniszczono jednak mocowanie postumentu.

Mężczyźni ułożyli na figurze duchownego strój ministranta i dziecięcą bieliznę, jako symbole osób nieletnich, które miał molestować seksualnie zmarły w 2010 r. wieloletni proboszcz parafii św. Brygidy. Zadzwonili też na policję, informując o dokonaniu czynu. Nagranie z tego zdarzenia udostępnił w sieci dziennikarz i autor głośnych filmów o pedofilii w Kościele - Tomasz Sekielski.

Jednemu z portali internetowych mężczyźni przesłali manifest, w którym oświadczyli m.in., że podjęli działanie, którego celem było "symboliczne strącenie ze wspólnotowego piedestału fałszywej pamięci i czci osoby Henryka Jankowskiego". Według prokuratury, szkody materialne wyrządzone przez oskarżonych wyniosły ok. 30 tys. zł.

23 lutego 2019 r. kilkudziesięciu pracowników Stoczni Gdańskiej ponownie ustawiło monument na skwerze przy ul. Stolarskiej. Jednak po dwóch tygodniach, zgodnie z uchwałą Rady Miasta Gdańska, pomnik zdemontowano i przekazano przedstawicielom komitetu m.in. z NSZZ Solidarność.

W grudniu 2018 r. w "Dużym Formacie", magazynie "Gazety Wyborczej", opublikowano reportaż "Sekret Świętej Brygidy. Dlaczego Kościół przez lata pozwalał księdzu Jankowskiemu wykorzystywać dzieci?", w którym kapelan "Solidarności", wieloletni proboszcz parafii św. Brygidy w Gdańsku, Henryk Jankowski został oskarżony m.in. o seksualną przemoc wobec nieletnich.