Dla Polaków niedzielna uroczystość beatyfikacyjna kardynała Stefana Wyszyńskiego i Matki Elżbiety Róży Czackiej to lekcja tego, jak można żyć w kontekście ówczesnych czasów. Wspólnym mianownikiem obu tych postaci było to, że potrafiły rozeznać wolę Bożą I ją wypełniać – mówi gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM prymas Polski abp Wojciech Polak.

Jak zaznacza arcybiskup Wojciech Polak, Stefan Wyszyński w okresie komunizmu, czyli potężnego starcia z Kościołem i walki o dusze narodu, był sternikiem łodzi nie tylko Kościoła, ale też był mężem stanu.

"Potrafił się upomnieć o każdego człowieka. To jest postać, na którą trzeba spojrzeć w jej wielowymiarowości" - zaznacza gość RMF FM.

Prymas Polski: Szczepienia to akt troski i odpowiedzialności za najbliższych

W internetowej części rozmowy Krzysztof Ziemiec pytał prymasa Polski o to, czy tuż przed czwartą falą pandemii,  kościół planuje aktywnie włączyć się w promocje szczepień. Abp Wojciech Polak stwierdził, że szczepienia to jedyna droga do pokonania koronawirusa. Według hierarchy, to także akt troski i odpowiedzialności za najbliższych. Różne parafie włączają się w akcje szczepień. Punkty otwierają się przy kościołach, aby ci, którzy jeszcze nie zdecydowali się na szczepienie, mogli z tego skorzystać". Na pytanie czy w obliczu wzrostu zakażeń, Kościół zdecydowałaby się na udostępnienie świątyń tylko dla zaszczepionych lub ozdrowieńców, prymas odpowiedział, że kościoły przestrzegają zasad pandemicznych oraz zaznaczył, że nawet w Watykanie nie ma takich rygorów, bo miejsca kultu religijnego są wyłączone z obowiązku okazywania dokumentów potwierdzających szczepienie.

W drugiej części rozmowy abp Wojciech Polak został zapytamy o zjawisko migracji oraz o to, jak Kościół zamierza włączyć się w pomoc imigrantom. Prymas Polski odpowiedział, że zgodnie z nauką Boga, człowiekowi, który ucieka przed wojną i potrzebuje pomocy należy okazać akt człowieczeństwa. Metropolita gnieźnieński podkreślił, że Kościół katolicki poprzez Caritas już bardzo aktywnie włączył się w pomoc imigrantom z Afganistanu. To są konkretne projekty - pomoc prawa, językowa, psychologiczna. Organizujemy zbiórki, chcemy działać i być gotowi aby pomagać.  

Krzysztof Ziemiec pytał również o to, czy do szkół należy wprowadzić więcej nauki chrześcijańskiej. Jest to związane ze słowami ministra Przemysława Czarnka, który zapowiedział, że dzieci powinny poznawać więcej treści związanych z Janem Pawłem II czy Stefanem Wyszyńskim. Prymas Polski odpowiedział, że z nauk przyszłego beatyfikowanego kardynała można czerpać dużo wiedzy, ale zamiast jedynie studiować zapiski kard. Wyszyńskiego, w szkołach powinno nauczać się o jego ważnej roli w powojennej historii Polski i o tym, że przyczynił się do pojednania polsko-niemieckiego.

PRZECZYTAJ CAŁĄ ROZMOWĘ:

Krzysztof Ziemiec: Niedzielna beatyfikacja kardynała Wyszyńskiego to dla Kościoła z pewnością jedno z ważniejszych wydarzeń od lat. Ale ja spytam szerzej: czym dla Polski i dla Polaków będzie ta uroczystość?

Arcybiskup Wojciech Polak: Dla Polaków ta uroczystość z jednej strony jest przypomnieniem tej postaci jaką był kardynał Wyszyński i Matka Elżbieta Róża Czacka, nie tylko w dziejach i historii Kościoła w Polsce, ale także w sytuacjach w których konkretnie żyli. W konkretnym czasie, miejscu, i zadaniach, które podejmowali. Trudno jest znaleźć jakieś jedno zdanie, które łączyłoby te dwie postacie, ale biskupi w swoim liście wskazali, że taki8m wspólnym mianownikiem jest to, że te osoby potrafiły rozeznawać wolę Bożą i potem wypełniać ją w sytuacjach i czasie, w którym przyszło im żyć. Dla nas wszystkich ważne jest by podejmować wyzwania tego czasu, w którym żyjemy. I wypełniać zadania, które na różnych odcinkach naszego życia się pojawiają.

Co my Polacy zawdzięczamy księdzu prymasowi?

Niewątpliwie to, że w okresie komunizmu, w okresie starcia nie tylko z Kościołem katolickim, ale też walki o duszę narodu, był sternikiem łodzi Kościoła. Ale był też mężem stanu który potrafił nie tylko upominać się o naszą chrześcijańską tożsamość, wolność Kościoła, narodu, ale o każdego człowieka. To jest dziś szczególne, kiedy patrzymy na postać prymasa. Mówił, że wszystko dokonuje się przez nawrócenie i odmianę konkretnego człowieka, nie przez wymianę tych, czy innych ludzi. Mówił, że musi być nowy człowiek, człowiek odnowiony wewnętrznie.

Jaka lekcja może płynąć z beatyfikacji, żeby nie była to jednorazowa uroczystość?

Tę postać trzeba zobaczyć w jej wielowymiarowości. Jeżeli myślimy o księdzu prymasie jako o wzorze dla młodych ludzi, to młodzi ludzie m.in. z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, próbowali interpretować tę postać nagrywając filmy w których ujmowali bardzo delikatną kwestię. To znaczy człowiek, który jest doświadczony wrogością ludzi, który przeżywa kontekst wojny... Sytuacja na tym filmie dzieje się w Laskach, w czasie wojny, kiedy widzi jak hitlerowcy mordują Polaków... To człowiek, który stawia sobie pytania o przebaczenie, pojednanie i który potem konsekwentnie będzie nas wzywał nie tylko do tego, żeby wybaczać sobie nawzajem, ale będzie też stawiał te kwestię jako osobiste świadectwo. Tu w Gnieźnie w 1966 roku we wstrząsającej homilii powie wprost: moglibyście mi nie wierzyć jako waszemu biskupowi, gdybym od was oczekiwał, że przebaczycie drugim, gdybym sam z serca tego nie uczynił. Nikogo nie traktuję jako wroga. Do wszystkich chce podchodzić z miłością. To przykład tego jak w obliczu zagłady, śmierci można w sobie odnajdywać takie pokłady energii, siły i ducha, które pozwolą nam taką sytuację przeżyć, ale też w kluczu chrześcijańskiej  miłości i przebaczenia podjąć.

Ja też sobie wynotowałem jeden ważny cytat z zapisków księdza prymasa "nie ma takiej krzywdy, której nie można byłoby przebaczyć". I przypomnę, że właśnie ksiądz prymas modlił się także, a może przede wszystkim, ze swoich prześladowców. Czy taka postawa dzisiaj, w tych czasach, gdzie jest tak dużo różnego rodzaju złych emocji, jest w ogóle możliwa?

Myślę, że ona jest konieczna. To znaczy taką postawę w sercu powinniśmy w sobie pielęgnować, uwalniając się od tych złych emocji. Uwalniają się od tego wszystkiego, czym jesteśmy przytłoczeni, co nas wzburza, co nas bardzo mocno różnicuje, dzieli. I trzeba próbować to przełamać. Trzeba szukać siły. Jeżeli jest prawdą, tak jak wskazują biskupi, że było to oparty na rozeznawaniu woli pana Boga. Papież Franciszek w ostatnią środę powie jeszcze więcej - że tym duchowym testamentem prymasa Tysiąclecia dla nas Polaków jest zawierzenie Maryi. A więc, jeżeli my chcemy szukać sił i mocy, szukajmy tych duchowych mocy i sił, bo jak widzimy sami, jeżeli oprzemy się tylko na naszych ludzkich emocjach, na naszych ludzkich urazach, na tym wszystkim co się w nas dokonuje, wobec drugiego człowieka, to bardzo często wzrosną w naszych sercach mury.

Wrócę jeszcze do tego, co przed nami, czyli niedzielnych uroczystościom. Ona będzie skromniejsza, bo tylko dla około 8 tys. wiernych. I część wiernych mówi tak: sprawiedliwości tutaj nie ma. Kiedy był mecz z Anglikami na stadionie, było około 50 tys. osób. Jedna przy drugiej. A tutaj Kościół zdecydował się na bardzo duże obostrzenia. Czy słusznie księże prymasie?

Myślę, że przede wszystkim trzeba zrozumieć, że to co się wydarzyło, czyli mecze są w bardzo krótkiej perspektywie przygotowywane. Oczywiście znamy datę meczu, ale jak on będzie wyglądał, czy stadion będzie pełny, czy będzie tylko w części zapełniony, możemy zdecydować ad hoc. Natomiast jeśli chodzi o przygotowanie beatyfikacji, właśnie w ten sposób, takie decyzje ksiądz kardynał Nycz podjął razem z Kongregacją Świętych i Kanonizacji. Kongregacją, której przewodniczącym jest kardynał Marcello Semeraro, który będzie w imieniu Ojca Świętego dokonywał tej beatyfikacji. Przygotowywana była w dłuższej perspektywie, stąd też ten sposób, właśnie tak ograniczony dla wiernych został zaplanowany dużo wcześniej. Oczywiście, że staramy się wyjść naprzeciw temu, że  chociażby będą transmisje, będzie możliwość uczestniczenia w modlitwie w naszych kościołach w tym dniu. 18 września w Gnieźnie, już po beatyfikacji chcemy wszyscy się spotkać na dziękczynieniu. O ile to będzie nadal możliwe w tym reżimie sanitarnym.

Czy to wszystko jest godne? Sprawiedliwe? Ksiądz prymas wspomniał rok 1981. Byłem jeszcze zbyt młodym człowiekiem i nie pamiętam tego dokładnie, ale czytałem, że wtedy księdza prymasa żegnało nawet pół miliona Polaków. Dzisiaj, kiedy jest tak wielka uroczystość, tak mała grupa może być tam na miejscu, w świątyni Opatrzności Bożej na warszawskim Wilanowie.

I myślę, że reszta niech potraktuje także to, co jest wydarzeniem rzeczywiście, o którym mówimy, które chcemy podkreślić. Czyli beatyfikacja jako nasza duchowa łączność. Czas pandemii nauczył nas bardzo mocno tego, że wiele rzeczywistości musimy przeżywać w duchowej łączności. Oczywiście nie zastąpi to uczestnictwa w Eucharystii, czyli tego w czym będzie brała udział ta grupa ośmiotysięczna. Niemniej jednak wszystkich bardzo bym zachęcał do tego, żeby to był dla nas czas duchowej jedności, łączności. Byśmy wspominając tłumne pożegnanie, tu na ziemi prymasa Wyszyńskiego, mieli też świadomość, że on dziś w niebie jest dla wszystkich. Niezależnie od czasu, miejsca, przestrzeni.