Rząd chciałby od przyszłego tygodnia otworzyć szkoły dla dzieci z klas I-III szkół podstawowych. Decyzja będzie jednak zależała od zdania lekarzy. Możliwe byłoby też zdjęcie obostrzeń z handlu i usług - to nieoficjalnie informacje dziennikarzy RMF FM.

W poniedziałek weszła w życie nowelizacja rozporządzenia ministra edukacji i nauki w sprawie ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty w czasie epidemii Covid-19. Od dziś została przywrócona stacjonarna działalność przedszkoli i żłobków. Reszta dzieci wciąż uczy się zdalnie, ale to wkrótce może się zmienić.

Z nieoficjalnych ustaleń dziennikarzy RMF FM wynika, że rząd premiera Morawieckiego chciałby, by uczniowie z klas I-III szkół podstawowych wrócili do nauki stacjonarnej. Wszystko zależy jednak od sytuacji epidemicznej w kraju.

W regionach, w których zakażeń i hospitalizacji jest najmniej, możliwe byłoby też zdjęcie obostrzeń z sektora handlu i usług.  W tej chwili za obszary bezpieczniejsza jest cała ściana wschodnia. Chodzi o województwa podkarpackie, lubelskie, podlaskie i warmińsko-mazurskie.

W tych województwach, w których w tej chwili jest bardzo mało zakażeń, miały lockdown wprowadzony dwa tygodnie wcześniej niż cały kraj, jest to realne i taka decyzja mogłaby być podjęta - przyznał w Porannej rozmowie w RMF FM prof. Andrzej Horban, szef Rady Medycznej przy premierze pytany o to, czy dzieci z klas I-III mogą wrócić do szkół pod koniec kwietnia. To są małe dzieci, które raczej mało chorują, mogą transmitować tego wirusa. Są paradoksalnie dość odporne na koronawirusa, bo często są zakażane "kuzynami" tego naszego Covidu - zauważył.

Politycy chcieliby jednak otwierać szkoły nie tylko tam, ale i w całej Polsce. Realizacja tego planu może być jednak trudna, bo np. na Śląsku mamy dwa razy więcej zakażeń niż na Podlasiu - 60 na 100 tysięcy. Do tego zajętych jest 90 procent łóżek przeznaczonych dla osób chorych na Covid-19.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Prof. Horban: Maj jest dość długi. Jeszcze nie wiemy, co będziemy doradzali

Opracowanie: