Real Madryt i Manchester City awansowały do półfinału piłkarskiej Ligi Mistrzów W zakończonych w środę wieczorem meczach Real zremisował na wyjeździe z Liverpoolem 0:0, Manchester City pokonał na wyjeździe 2:1 Borussię Dortmund.

Manchester City pokonał na wyjeździe 2:1 Borussię Dortmund, z Łukaszem Piszczkiem na ławce rezerwowych, i awansował do półfinału piłkarskiej Ligi Mistrzów. Pierwsze spotkanie przed tygodniem w Anglii zakończyło się takim samym wynikiem.

Real Madryt  natomiast zremisował na wyjeździe z Liverpoolem 0:0 w rewanżowym meczu ćwierćfinałowym piłkarskiej Ligi Mistrzów i awansował do półfinału. Przed tygodniem "Królewscy" wygrali u siebie 3:1.

Ekipa City zwyciężyła w pierwszym spotkaniu na własnym obiekcie 2:1, ale statystyka pokazuje, że nie jest to bardzo korzystny rezultat. Do środy na 27 drużyn, które wygrały w takim stosunku pierwszy mecz, aż 15 ostatecznie odpadło.

W 15. minucie prowadzenie Borussii dał Anglik Jude Bellingham i w tym momencie to niemiecki zespół był w półfinale.

Faworyzowani goście ruszyli do ataku, ale długo nie potrafili złamać obrony dortmundczyków. Jeszcze przed przerwą w słupek trafił Kevin de Bruyne. Szczęście uśmiechnęło się do nich w 55. minucie. Wówczas za zagranie piłki ręką przez Emre Cana sędzia podyktował rzut karny, który na gola zamienił Algierczyk Riyad Mahrez.

Borussia nie miała wyjścia i musiała śmielej zaatakować. Jednak zamiast zdobyć zwycięską bramkę nadziała się na kontrę. W 75. minucie na 2:1 dla Manchesteru trafił Phil Foden i praktycznie rozstrzygnął losy dwumeczu. Gospodarze do awansu potrzebowali bowiem aż trzech goli. Wynik nie uległ już jednak zmianie.

"The Citizens" tym samym przerwali ćwierćfinałową klątwę. W trzech poprzednich sezonach zespół Josepa Guardioli odpadł właśnie na tym etapie.

Na początku meczu baliśmy się porażki, jednak po stracie gola udźwignęliśmy presję. Awans do półfinału naprawdę wiele dla nas znaczy
- przyznał niemiecki pomocnik City Ilkay Guendogan.

Całe spotkanie z ławki rezerwowych BVB obejrzał Łukasz Piszczek.

Przed spotkaniem Liverpool - Real autobus wiozący ekipę gości został obrzucony m.in. butelkami, ale nikt nie ucierpiał. Angielski klub potępił zachowanie swoich kibiców i przeprosił.

To było zachowanie nieakceptowalne i przynoszące wstyd. Będziemy ściśle współpracować z policją, aby zidentyfikować winnych zajścia - napisano w oświadczeniu.

W samym meczu emocji było znacznie mniej. Real pierwsze spotkanie wygrał na własnym stadionie 3:1 i spokojnie obronił zaliczkę. W pierwszej połowie Liverpool stworzył kilka dogodnych okazji, ale w drugiej części kompletnie sobie nie radził z obroną "Królewskich".

Liverpool LM wygrał w 2019 roku, jednak w pozostałych trzech z ostatnich czterech sezonów jego podróż kończyły madryckie drużyny - w 2018 przegrał w finale z Realem, a w ubiegłym odpadł w 1/8 finału po dwumeczu z Atletico.

W półfinałach Manchester City zagra z Paris Sain-Germain, a Real z Chelsea Londyn.

We wtorek PSG uległo na własnym stadionie Bayernowi Monachium 0:1, ale awansowało dzięki zwycięstwu 3:2 w pierwszym spotkaniu. Bawarczycy musieli sobie radzić bez kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego. Jedyną bramkę zdobył Kameruńczyk Maxim Choupo-Moting w 40. minucie.

Paryżanie po raz trzeci awansowali do półfinału tych rozgrywek. Poprzednio dotarli tak daleko w 1995 roku i w ubiegłorocznej edycji w Lizbonie, gdzie w finale przegrali z Bayernem 0:1.

We wtorek awansowała również Chelsea, która także przegrała z FC Porto 0:1. Gola strzelił Irańczyk Mehdi Taremi, ale dopiero w doliczonym czasie gry. Tydzień wcześniej "The Blues" wygrali jednak 2:0. Ze względu na przepisy dotyczące pandemii oba spotkania w tej parze rozegrano w Sewilli.

Chelsea w najlepszej czwórce LM jest już po raz ósmy. Takim wyczynem nie może się pochwalić żaden inny angielski klub. Wygrać te prestiżowe rozgrywki udało się londyńczykom jednak tylko w sezonie 2011/12.
Półfinały zaplanowano na 27/28 kwietnia i 4/5 maja. Finał ma być rozegrany 29 maja w Stambule.(